W rozmowie z portalem onet.pl Kaczyński wyjaśnił, ze pomysł, by zaprzestać organizowana miesięcznic smoleńskich pojawił się już po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich. - Kiedy Andrzej Duda został wybrany na prezydenta, to padł taki postulat, by zakończyć marsze - padł, jak mówi prezes, w rozmowach z główną organizatorką comiesięcznych marszy Anitą Czerwińską z klubów "Gazety Polskiej". Postulat taki wyszedł od środowiska organizatorów. Ale przyjęty nie został, a zdecydował o tym sam Kaczyński. - Powiedziałem, że nie. Skończymy, dopiero kiedy będą pomniki i kiedy będą konkluzje, przynajmniej wstępne, dotyczące śledztw smoleńskich.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości wyjaśnił, że uczestnicy miesięcznic będą nadal się zbierać na marszach. Najprawdopodobniej do momentu, aż na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie zostaną postawione dwa pomniki: Lecha Kaczyńskiego i pomnik poświęcony wszystkim ofiarom katastrofy pod Smoleńskiem. Jeśli tak się stanie, to miesięcznice znikną: - Dziś celem comiesięcznych marszów modlitewnych jest zbudowanie dwóch pomników, wszystkich ofiar katastrofy, a także mojego brata. I ten cel wydaje się bliższy niż kiedykolwiek. Może uda się je odsłonić za rok, na ósmą rocznicę? Bardzo na to liczę. Zbiórka pieniędzy na pomniki trwa już kilka miesięcy, do tej pory udało się zebrać 722 454,42 zł, jak podało radio RMF FM. Zaś Komitet Społeczny Budowy Pomników wydał na prowadzenie zbiórek i sprzedaży cegiełek 4 727,95 zł.
Sprawdź: Sondaż: Czy Polacy poszczą w piątki? Co z wegetarianami?!