Konstytucja, która została uchwalona 2 kwietnia 1997 roku nie jest wymarzonym dokumentem Kaczyńskiego. Jak wspominał: - Z jednej strony zawsze o tym mówił śp. brat dobrze, że Konstytucję uchwalono, bo to był jedyny moment, w którym było to możliwe. W żadnym kolejnym parlamencie takiej możliwości, realnie rzecz biorąc, nie było. Ale to, że ta Konstytucja była już uchwalona w nowych okolicznościach, po tzw. transformacji ustrojowej, to jedna z niewielu jej zalet.
Następnie prezes PiS przeszedł do jej wad. W jego opinii: - Bliższa analiza tej Konstytucji wskazuje na to, że można ją nazwać Konstytucyjną postkomunistyczną. Zawierała bowiem w sobie wiele elementów, które petryfikowały istniejący układ społeczny, a ten układ był niczym innym jak właśnie postkomunizmem w najczystszym tego słowa znaczeniu. Potem, kiedy zorientowano się, że te zależności sięgają także i kierunku zachodniego, zaczęto używać – choć można dyskutować, czy to ma uzasadnienie – także określenia postkolonializm.
Kaczyński dodał również, że w obowiązującej Konstytucji "jest mnóstwo blokad, które utrudniają albo wręcz uniemożliwiają odrzucenie pewnych elementów tego społecznego systemu".
Warto wspomnieć, że były premier już w 2015 roku mówił, że "potrzebny jest co najmniej przegląd konstytucji, a być może nowa konstytucja".
O #Konstytucja Solidarności opowiadał dr J.Kaczyński. W @PolskiSenat trwa dyskusja nt.genezy i losów #ObywatelskiProjekt #Konstytucja1997 pic.twitter.com/B9J5h6F5Ks
— Senat RP (@PolskiSenat) 3 kwietnia 2017
Zobacz także: DZIWNE zachowanie Jana Rokity w pracy. Padł na kolana i ... TEGO się po nim nie spodziewałeś