Prywatna ochrona Kaczyńskiego kosztuje krocie
Jarosław Kaczyński prywatną ochronę posiada od 2010 r. i odpowiada za nią firma Grom Group, której właścicielami są byli żołnierze słynnej jednostki specjalnej GROM Tomasz Kowalczyk i Wojciech Grabowski. Ze służby odeszli w połowie pierwszej dekady XXI w., a według rejestrów firmę ochroniarską, której najważniejszym klientem jest Kaczyński założyli w 2010 r. Co ciekawe, Grabowski zagrał nawet epizodyczną rolę ochroniarza Lecha Wałęsy w filmie Smoleńsk. Prywatna ochrona prezesa kosztuje krocie i jest finansowana z partyjnych pieniędzy Prawa i Sprawiedliwości.
Jak wynika z raportu finansowanego składanego przez PiS do Państwowej Komisji Wyborczej w 2020 r. kosztowała ona 1 650 000 zł czyli 150 tys. zł miesięcznie. To ogromna część subwencji, którą z budżetu państwa – a więc z pieniędzy podatników – otrzymuje PiS. W 2020 r. koszty ochrony Kaczyńskiego wynosiły 7,5 proc. całej subwencji.
Ochrona SOP się należy, ale Kaczyński jej nie ufa
Kaczyński choć jest główną postacią obozu PiS, to przez pięć lat rządów jego partii unikał wejścia do rządu. W związku z tym nie należała mu się ochrona Służby Ochrony Państwa. To zmieniło się na początku października 2020 r., kiedy Kaczyński wszedł do rządu Mateusza Morawieckiego w charakterze wicepremiera ds. bezpieczeństwa i jak każdemu członkowi Rady Ministrów przysługuje mu od tego pory ochrona SOP. Jak pisał jednak tygodnik „Polityka” funkcjonariusze SOP nie są dopuszczani do Kaczyńskiego, a jego osobistą ochronę stanowi nadal firma Grom Group. „Pracownicy Grom Group jeżdżą również z wicepremierem do biura na Nowogrodzką i do Sejmu. PiS wykorzystuje za to SOP do ochrony miejsc, gdzie Kaczyński przebywa, czyli domu na Żoliborzu oraz siedziby partii” - pisała „Polityka”.
Kaczyńskiego chroni 40 policjantów na dobę
Jakby tego było mało, Jarosława Kaczyńskiego chronią także funkcjonariusze policji i to w imponującej liczbie. Jak ustalili dziennikarze programu „Czarno na białym”, obserwjąc przez miesiąc dom Kaczyńskiego, żoliborskiej samotni prezesa pilnuje nawet 40 policjantów dziennie. Jak zwracają uwagę autorzy reportażu, efekt jest taki, że podatnik za ochronę lidera PiS polski podatnik płaci potrójnie: łożąc się na subwencję partyjną PiS, opłacając ze swoich podatków ochroną SOP oraz policjantów, których znaczne siły zamiast pilnować bezpieczeństwa warszawiaków, stróżują pod domem Jarosława Kaczyńskiego.
Policyjni tajniacy chronią Kaczyńskiego
Jak zauważyli reporterzy „Czarno na białym” w okolicach domu prezesa PiS można spotkać policyjnych tajniaków, radiowozy oraz patrole piesze. Nieumundurowani funkcjonariusze pod domem Jarosława Kaczyńskiego są nawet wtedy, kiedy jego samego nie ma go w domu. Patrole ruchome policji w oznakowanych radiowozach krążą nieustannie wokół posesji prezesa PiS. Przejeżdżają obok niej co kilka minut i, zdaniem reporterów TVN24, mogą w razie potrzeby dotrzeć pod nią w ciągu minuty.
Raz chronią, raz nie
MSWiA, któremu podlega policja, nie potrafi jasno wytłumaczyć, czemu kilkudziesięciu funkcjonariuszy stołecznej policji codziennie jest oddelegowywanych do pilnowania domu prezesa PiS. Do niedawna resort utrzymywał, że „siły policyjne nie są angażowane w ochronę tego budynku”. Teraz warszawska policja przekonuje, że winne są protesty, które pod domem Jarosława Kaczyńskiego odbywały się po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. „Nasza intensywność wynika z intensywności osób protestujących. Jeśli nie będzie tam przypadków łamania prawa, to nas wcale tam nie będzie. Nie chronimy domu ani osoby wicepremiera” - mówi w rozmowie z TVN24 nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.