Według specjalistów obaj się w ten sposób kompromitują.
Wczoraj na południu Polski zmagano się z podtopieniami. W Skoczowie Wisła przelała nawet wał i doszło do podtopienia kilku domów. Sytuacja robi się coraz poważniejsza. Pod Dębicą zaginął człowiek. Trwają poszukiwania jego ciała.
Ale dla premiera i prezesa PiS to nie jest główny problem. Obaj ruszyli w Polskę, by przede wszystkim pokazać się na terenach, gdzie mogą być podtopienia z powodu ulewnych deszczów. Trzeba przyznać uczciwie, że premier Tusk zareagował jako pierwszy. W świat poszły zdjęcia, jak osobiście przechadza się po wałach.
Zobacz też: POGODA NA ŻYWO: ulewy, podtopienia, stany alarmowe NAJNOWSZE INFORMACJE, ZDJĘCIA i WIDEO
Kiedy na podobny pomysł wpadł prezes PiS Jarosław Kaczyński, Tusk nie omieszkał być złośliwy. - Słyszałem, że szpieg z Krainy Deszczowców grasował na wałach, szukał powodzi i nie znalazł. Przykro mi z tego powodu - ironizował premier Donald Tusk. Na ripostę nie trzeba było długo czekać.
Wczoraj we Wrocławiu z pomocą prezesowi PiS pospieszył rzecznik Adam Hofman (34 l.). - Na wałach to się Tusk zna. Przypominam Amber Gold... - wypalił rzecznik PiS.
Czytaj również: Stolicy powódź nie grozi. Warszawiacy nie muszą się bać
Zdaniem dr. Wojciecha Jabłońskiego (40 l.), specjalisty ds. marketingu politycznego, kampania wyborcza prowadzona w taki sposób chluby dwóm największym partiom politycznym nie przynosi. - To kompromitujący i krótkowzroczny pomysł. Pomieszanie z poplątaniem. Najpierw w kampanii straszono Rosją, teraz straszy się powodzią... - ocenia Jabłoński.
Wiadomości se.pl na Facebooku