Jarosław Kaczyński pojawił się 13 września w Elblągu, gdzie spotkał się z mieszkańcami. Podczas swojego wystąpienia postanowił na swój sposób ostrzec Polaków przed PO. Skrytykował między innymi Rafała Trzaskowskiego, którego nazwał między innymi „cieniem” i „pomocnikiem”. Dostało się także Donaldowi Tuskowi, który według prezesa PiS nie ma żadnych poglądów.
- Poza tym, że on ma być bardzo ważny, ma być w Europie oraz ma być "królem" – mówił wicepremier.
Polecany artykuł:
Wyraził się także negatywnie o rządach Rafała Trzaskowskiego w stolicy i nazwał jego działania zagrożeniem. - To, co on wyprawia w Warszawie, to jest skrajna lewica – stwierdził polityk.
Prezes PiS postanowił także ostrzec mieszkańców przed PO. - Nie dajcie się na to nabrać, bo to, można powiedzieć, z wielkiej ulewy pod rynnę – oświadczył Jarosław Kaczyński.
Właśnie wtedy zaliczył wpadkę! Polityk chciał powiedzieć „wpaść z deszczu pod rynnę”, co jest stałym związkiem frazeologicznym, dlatego zamienienie słowa „deszcz” słowem „ulewa” jest niepoprawne. Sam zainteresowany jednak zdawał się nie zauważać wpadki i dalej kontynuował swoją wypowiedź.