Powód? Malejące zapasy mąki w młynach i rosnące ceny pszenicy, z których się ją wyrabia. To oczywiście efekt pandemii i zachwiania dostaw. A nikt nie ma, jak podaje „Gazeta Wyborcza”, zapasów, które wystarczyłyby do nowych zbiorów. Te będą około połowy lipca. Tymczasem ceny skoczyły w górę wyraźnie: z 750 zł za tonę pszenicy w styczniu do aż 940 zł pod koniec kwietnia. Efektem będą wyższe ceny chleba, ale i makaronów, czy ciast. – Jedne młyny podniosły ceny bardziej, a inne mniej, ale podwyżka o 10-20 proc. jest faktem – mówi nam Marek Dąbrowski, prezes Polskiej Izby Makaronu. – To wina spekulacji na rynku zbóż. Dodatkowo na cenę mąki wpływa niski kurs złotego wobec euro, a znaczna część pszenicy jest z importu – tłumaczy.
Wzrost o 20 proc. oznacza, że za chleb będziemy płacić ok. 5 zł. To oznacza, że niebawem możemy być świadkami sytuacji, w której taniej kupimy litr benzyny, niż właśnie bochenek chleba. Bo ceny benzyny są dzisiaj najniższe od 2016 roku!
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj