– Nigdy nikogo nie szantażowałam. Co ja mam powiedzieć? Nie szantażowałam oraz nikogo nie oskarżam – mówi nam Klimasara.
To reakcja działaczki Lewicy na fragment rozmowy, który obiegł internet z hasztagiem #BezNazwiskProsze. Anna Maria Żukowska najpierw odmówiła podania nazwiska. Stwierdziła, że „nie chcę poruszać kwestii tej osoby, chociaż to łatwo sprawdzić…”. Jednak po sugestii redaktora pada nazwisko Klimasary. Na X (dawniej Twitter) internauci debatują nad tym, czy to była pomyłka, prowokacja czy brak refleksji.
„Kocham Was". Donald Tusk triumfuje po najnowszym sondażu
– Do kwestii tego, że ustala to z dziennikarzem, że ‘bez nazwiska’, i za sekundę mówi nazwisko – zostawię to bez komentarza, bo nie wiem nawet, jak w inteligentny sposób mam to skomentować – dodaje Klimasara.
O co chodzi w sprawie?
Kilka lat temu Justyna Klimasara opublikowała zdjęcia pobicia. Padły sugestie, że była ofiarą przemocy ze strony działacza SLD. Rzekomo miały wtedy paść oskarżenia pod adresem Andrzeja Szejny, wiceministra spraw zagranicznych. Dziś Żukowska twierdzi, że te zarzuty były nieprawdziwe i że posiada dowody na ich fałszywość. Sama Klimasara podkreśla, że nie oskarża nikogo. Nie rozumie także, dlaczego jej nazwisko znów wraca do medialnego obiegu. Nigdy nikogo nie szantażowała. Nie oskarżyła nigdy nikogo ani publicznie, ani w rozmowach prywatnych.
Wypowiedź Żukowskiej odbiła się szerokim echem, a do sieci trafił fragment rozmowy z redaktorem Rymanowskim. Internauci punktują, że polityczka Lewicy najpierw zaznaczała, że „nie chce podawać nazwiska”, po czym dosłownie chwilę później czyni to sama. Ciężko więc dojść do tego, czy było to celowe działanie, czy zwykła nieuwaga i stres spowodowany rozmową. Warto zadać jednak pytanie, czy polityczka takiej rangi powinna mieć tego rodzaju wpadki?
W rozmowie z „Super Expressem” sama zainteresowana przyznaje, że nie zamierza dalej eskalować sytuacji. Ale jej słowa są jasnym sygnałem, że oskarżeń i dwuznacznych insynuacji ma po prostu dość.
Poniżej galeria zdjęć Justyny Klimasary.
