Koszenie poszło jak z płatka, ale w niedzielę przy urnach łatwo nie było. W poprzednich eurowyborach partia Jarosława Kaczyńskiego (70 l.) zdobyła na Podlasiu tylko jeden mandat, który objął Karol Karski (53 l.). I w tym roku pierwszy był właśnie Karski, który uzyskał 184 054 głosy. Za nim na liście europosłów znalazł się Jurgiel, którego poparło poparło 104 592 wyborców.
Mimo sukcesu, były minister rolnictwa przyznaje, że odczuwa pewien niesmak. Jak twierdzi, prezes PiS okazał większe wsparcie liderowi listy, więc szanse w kampanii nie były równe. – Na materiałach Karskiego było napisane, że jest jedynym kandydatem PiS – mówi nam Jurgiel. Czy ma żal do prezesa partii, że słabo go popierał? – To nie wina prezesa tylko tego, kto prowadził i nadzorował kampanię – ostrożnie twierdzi Jurgiel. I zaraz dodaje, że skoro znalazł się na liście, to prezes na niego postawił...