"Super Express": - Czy rok od śmierci Lecha Kaczyńskiego wystarczy, aby ocenić jego spuściznę polityczną?
Józef Pinior: - Możemy śmiało mówić o pewnych ideach, które były dla niego ważne. Źle się jednak stało, że jego osoba jest dziś zawłaszczana na potrzeby bieżącej walki politycznej. To największe zagrożenie dla pamięci o Lechu Kaczyńskim.
- Co przede wszystkim tworzy dziedzictwo byłego prezydenta?
- Najbardziej doceniam często podkreślaną przez niego więź ze związkami zawodowymi - nie tylko w sensie politycznym i organizacyjnym, ale także ideowym. Nawiązywał do programu Solidarności i mówił, że Polska jest krajem również tych, którym się nie powiodło w transformacji ustrojowej. Przypominał zapomnianych - to było bardzo szlachetne. Niestety, ten jeden z głównych punktów jego politycznego dziedzictwa jest dziś zapomniany.
- Solidarnościowy sposób myślenia widać także w jego polityce zagranicznej - wspierał słabszych partnerów i nie ulegał tym silniejszym.
- Zwracał uwagę na położenie małych państw europejskich, zwłaszcza tych w rosyjskiej strefie wpływów. Tu wykazał się wrażliwością i dziś jest niestety bardziej uwielbiany przez Gruzinów niż przez nas. Choć nie był entuzjastycznie nastawiony do UE i bliskie mu raczej było hasło "Nicea albo śmierć", to trudno go nazwać politykiem antyeuropejskim. W końcu jednak nie zablokował wejścia w życie konstytucji europejskiej.
- Jaki sens ma obecny spór o prawo do spadku ideowego po byłym prezydencie?
- To spór jałowy. Lech Kaczyński mocno zapisał się we współczesnej historii Polski. Działał w Solidarności, w III RP był ministrem sprawiedliwości, prezydentem Warszawy, a potem Polski. Po śmierci został pochowany na Wawelu. Był zatem wybitną postacią w polskiej polityce i nie rozumiem, dlaczego ma teraz stać się własnością tylko jednego środowiska politycznego? Prawo do jego spuścizny mamy my wszyscy. Jego sympatycy powinni go oceniać z większą perspektywą, spokojem i refleksją, zamiast czynić z niego po śmierci polityka partyjnego i patrona działań radykalnych. Bo Lech na pewno kimś takim nie był.
- Szczególnie działał na rzecz przywracania Polakom pamięci historycznej...
- Choć nie zawsze mu się to udawało. Zbyt wielkie rozpamiętywanie przeszłości doprowadziło do swoistej fetyszyzacji historii w naszym kraju. Na pewno jednak na uwagę zasługują jego dążenia do wzmacniania stosunków polsko-żydowskich. Pochylił się nad pamięcią o społeczności żydowskiej, która kiedyś żyła w Polsce i zginęła w Holokauście. Budowanie tych relacji, także na poziomie państwowym, jest istotnym elementem tworzącym naszą współczesną tożsamość.
- Czy prezydent Komorowski powinien czerpać z dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego?
- Bez wątpienia tak. Powinien robić wszystko, by nie dopuścić do zawłaszczenia Lecha Kaczyńskiego przez Polskę ekstremalną i nacjonalistyczną. Ostatnie działania - przejęcie inicjatywy swego poprzednika upamiętnienia żołnierzy wyklętych czy też przywołanie na obchodach w Katyniu słów Lecha Kaczyńskiego, których ten już nie zdążył wypowiedzieć, świadczą o dużej klasie obecnego prezydenta.
Józef Pinior
Były eurodeputowany SDPL, działacz opozycji PRL