„Mój czteromiesięczny Ignacy jest na żądanie karmiony piersią, ale gdyby jakiś idiota, nawet z doktoratem, próbował wysłać moją żonę z Ignasiem do toalety albo na gorsze krzesło, to dostałby ode mnie w papę” – napisał Brudziński na Twitterze. Słowami tymi poczuł się dotknięty Migalski. – Jak rozumiem, to było do mnie, ale świadczy to raczej o niskim poziomie pana Brudzińskiego. To niesamowite, że marszałek Sejmu grozi komuś uderzeniem w twarz i jest skłonny do agresji wobec osoby, która poprosiłaby jego żonę o zmianę miejsca. Niech on mi nie grozi – mówi nam były polityk i nadal obstaje przy swoim. – Ja rozumiem matki, ale może zawarlibyśmy jakiś kompromis, który pogodziłby ich interesy z interesami tych, którym to przeszkadza. Przecież można postawić parawany dla matek w restauracjach albo przeznaczyć specjalne stoliki dla nich – proponuje. Do dyskusji włączył się nawet minister zdrowia Konstanty Radziwiłł (58 l.), który wyraził swe poparcie dla matek karmiących. – Piętnowanie matek za karmienie w miejscach publicznych jest nie do zaakceptowania – stwierdził ostatnio.
Joachim Brudziński: "Dałbym w papę!" Marek Migalski: "Przestań mi grozić!"
Dyskusja o karmieniu piersią w miejscach publicznych nie m końca! Zaczęła się od procesu wytoczonego przez jedną z matek przeciw restauracji, z której ją wyproszono. Teraz do dysputy włączają się kolejni politycy. Kiedy b. europoseł Marek Migalski (47 l.) przyrównał karmienie do puszczania bąków i stwierdził, że nie życzy sobie, by „kobiety wyciągały nad jego talerzem cycek”, ostro odpowiedział mu wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński (48 l.).