Jerzy Fedorowicz

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Jerzy Fedorowicz: Nie przekreślajmy tego spektaklu

2017-02-23 3:00

- Jeżeli ludzi oburza przedstawienie do tego stopnia, że nie widząc go, już je opluwają, niech oddadzą sprawę do prokuratury. Niech sąd rozstrzygnie, po czyjej stronie jest racja. - wypowiada się Jerzy Fedorowicz, polityk PO, w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Trwa ostry konflikt wokół spektaklu "Klątwa" w Teatrze Powszechnym. Jak pan go ocenia?

Jerzy Fedorowicz: - Rzetelnie ocenić przedstawienie można wtedy, gdy się je obejrzało. Ja tego spektaklu nie oglądałem, więc od kategorycznej oceny muszę się powstrzymać. Znam natomiast przekazy na temat tego, co zostało pokazane.

- Jakie to przekazy?

- Jeden prawicowy, mówiący o tym, że przedstawienie miało rzekomo obrażać uczucia religijne. I przekaz drugi, że mieliśmy do czynienia z niezwykle ważnym spektaklem, zadającym ważne pytania na temat rzeczywistości, w której żyjemy.

- Jednak te pytania są zadane w formie dla mnie niedopuszczalnej. Atakuje się bowiem święte dla wielu osób symbole...

- Najbardziej bulwersujące jest oczywiście użycie św. Jana Pawła II. Oburzenie rozumiem, ale trzeba popatrzeć, w jakim kontekście postać ta jest wykorzystana. Tam padają ważne pytania o rzeczywistość, w której żyjemy. Co istotne, spektakl jest adresowany do ludzi dorosłych i jest to wyraźnie zapisane. A dorośli niech sami wyrobią sobie zdanie.

- Tu jednak mamy do czynienia z jawną obrazą św. Jana Pawła II.

- Jeżeli pan sobie przypomni, to kilkanaście lat temu oburzenie wywołała rzeźba Jana Pawła II przygnieciona skałą. A przecież oczywiste jest, że artyście chodziło o pokazanie, że ciężar, z jakim mierzy się papież, jest przygniatający, nie do udźwignięcia. Byli jednak tacy, którzy uznali to za przejaw kpiny z religijnych wartości. Tymczasem na te sprawy trzeba patrzeć spokojnie.

- Jest jednak inny problem - spektakl wywołał kontrowersje i sprzeciw także dlatego, że został wystawiony za publiczne pieniądze. Czy naprawdę Polacy mają finansować kpiny z Jana Pawła II i profanację krzyża?

- Całkowicie odrzucam ten argument! Prawie wszystkie teatry w Polsce dostają pieniądze publiczne - albo są państwowe, albo korzystają z grantów. Jeżeli ludzi oburza przedstawienie do tego stopnia, że nie widząc go, już je opluwają, niech oddadzą sprawę do prokuratury. Niech sąd rozstrzygnie, po czyjej stronie jest racja. Jeśli uzna, że przedstawienie nie szanuje naszych symboli religijnych, to reżyser będzie mieć problem. Jednak przesądzanie czegokolwiek przedwcześnie jest bez sensu. Warto przypomnieć, że rok temu polecieli ludzie do prokuratury ze skargą na "Monachomachię" bp. Krasickiego. Sąd uznał, że żadnego obrażania uczuć religijnych nie było. Czy tak jest z "Klątwą" w Teatrze Powszechnym? Nie wiem, bo nie widziałem tego przedstawienia. Obejrzę je w najbliższym czasie, wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej.

- Jednak w przypadku przedstawienia w Powszechnym mamy też scenę, w której aktorka mówi o potrzebie zebrania pieniędzy na zabicie Jarosława Kaczyńskiego. Czy wzywanie do zabójstwa nie jest jednak przekroczeniem granicy wolnego słowa?

- Wiem. To pada w takim kontekście, jakbym ja zapytał pana, czy taka sytuacja jest teoretycznie możliwa, nie było wezwania do zabicia jako takiego. Oceniając sztukę, trzeba się jednak dopasować do opinii ludzi, którzy spektakl widzieli, nie dopatrzyli się w nim obrazy uczuć religijnych. Przeciwnie, przedstawienie nimi wstrząsnęło, uznali, że ma mocny przekaz. "Popatrzcie, jaki ten świat może być". Przecież reżyserem był gość, który był świadkiem śmierci i morderstw w czasie wojny na Bałkanach. I o tym nie wolno zapomnieć.

Zobacz także: TYLKO U NAS! Aktor kontrowersyjnej sztuki "Klątwa": Spodziewaliśmy się protestów

Nasi Partnerzy polecają