Jarosław Kaczyński postanowił zabrać głos podczas uroczystości na Jasnej górze. Wiele uwagi poświęcił atakom na wartości chrześcijańskie, jak i samą Polskę. - Tak jawnie, bezczelnie, kłamliwie i można powiedzieć odrażająco, atakowany jest Kościół, atakowany jest Ojciec Święty, atakowane są nasze podstawowe wartości, podstawy naszego porządku społecznego, naszego obyczaju, mówiąc najkrócej - podstawy polskości – mówił wicepremier. - Ktoś tutaj chce głęboko zmienić, a właściwie zniszczyć nasz naród, tę trwającą już przeszło tysiąc lat wspólnotę – dodał.
Słowa prezesa PiS wzbudziły sporo emocji, a wiele osób było niezadowolonych z łączenia polityki i Kościoła podczas takiej uroczystości. W wyniku negatywnych komentarzy, Jasno Góra postanowiła wydać oświadczenie w tej sprawie. Czyżby Jarosław Kaczyński przesadził? Jak się okazuje, nie zrobił nic, na co nie byłoby zezwolenia.
- W związku z różnymi opiniami, zastrzeżeniami, a nawet oburzeniem, związanymi z wystąpieniem wicepremiera i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego podczas 32. Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasnej Górze, pragniemy sprostować, że nie odbyło się ono podczas uroczystości o charakterze liturgicznym – napisał rzecznik paulinów o. Michał Bortnik w liście do Onetu.
Zanaczył, że zgadnie z regulaminem pielgrzymek i innych wydarzeń na Jasnej Górze, osoby świeckie mogą zabierać głos, o ile nie przemawiają w Kaplicy Matki Bożej czy w czasie i miejscu mszy.
- [Przemówienie] miało miejsce przed Mszą św., kiedy przemawiają organizatorzy i zaproszeni przez nich goście, i na Błoniach jasnogórskich. Samo miejsce wygłoszenia przemówienia nie było również związane z przestrzenią wyłącznie liturgiczną (nie było amboną czy ołtarzem, jak piszą niektórzy), jest ono miejscem dla kantora lub animatora spotkań – czytamy dalej.
O. Michał Bortnik podkreślał także, że na Jasnej Górze każdy, w tym politycy, są traktowani jak pielgrzymi. - Musimy jeszcze bardziej uwrażliwiać, by nie angażować autorytetu Jasnej Góry do ziemskich, doraźnych celów – skwitował w liście.