"Super Express": - Po rozprawieniu się z panem w walce o przywództwo w PO i wyborach na szefów regionów Platforma miała pójść do przodu i przestać się skupiać na wewnątrzpartyjnej walce. Tymczasem gorszące taśmy z Dolnego Śląska sprawiają wrażenie, że nad sytuacją w partii nikt już nie panuje. Podziela pan to wrażenie?
Jarosław Gowin: - Platformę niszczą dwie rzeczy. Po pierwsze, przyzwolenie Donalda Tuska na korupcję polityczną i zawłaszczanie państwa przez aparat partyjny. Po drugie, wodzowski model rządzenia. Tusk nie jest w stanie tolerować polityków niezależnych, dlatego najpierw walczył ze mną, a teraz próbuje niszczyć Grzegorza Schetynę.
- Myśli pan, że to przyzwolenie na polityczną korupcję nie jest wręcz osobistą działalnością premiera, a na Dolnym Śląsku było tak: "Jacek, masz tu pulę stanowisk do rozdania, tylko wygraj ze Schetyną"? Może te taśmy to tylko wierzchołek góry lodowej?
- Moim zdaniem to jest wierzchołek góry lodowej. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że kilka tygodni temu zmieniono zarząd KGHM. Dlaczego to zrobiono? Po prostu przygotowywano grunt pod korupcję polityczną, czyli obsadzenie stanowisk w tej spółce państwowej przez działaczy, którzy zdradzą Schetynę. Zmiana, która dokonała się w tak ważnej spółce, musiała odbyć się za zgodą, a moim zdaniem wręcz z inicjatywy Donalda Tuska.
- To ciężkie oskarżenia...
- Cóż, to strategiczna z punktu widzenia gospodarki i bezpieczeństwa państwa spółka. Decyzje o składzie zarządu zapadają zawsze na najwyższych szczeblach.
- Propozycja, którą słyszymy na taśmach, musiała mieć błogosławieństwo premiera?
- Oczywiście, że tak. Moralna i polityczna odpowiedzialność Donalda Tuska za tę korupcję polityczną jest oczywista.
- W kontekście tych taśm zwycięstwo Protasiewicza nad Schetyną wydaje się mniej zaskakujące. Protasiewicz jako protegowany Tuska miał delegatom po prostu więcej do zaoferowania?
- W swoich podróżach po Polsce ostatnio kilkukrotnie zahaczałem o Dolny Śląsk. Słyszałem tam legendy o tym, co ludzie Protasiewicza obiecują za poparcie. Wtedy traktowałem te informacje jako niesprawdzone plotki. Dziś mamy już twarde dowody, że to, co mówiono, było prawdą.
- Wszystko wskazuje, że taśmy zostały ujawnione z inicjatywy Schetyny. Myśli pan, że zapłaci za to głową?
- Trudno oczekiwać, żeby możliwa była współpraca między Tuskiem a Schetyną. Dlatego uważam, że wcześniej czy później, a sądzę, że stanie się to dość szybko, Grzegorz Schetyna zostanie z PO usunięty. To jednak nie rozwiąże problemów PO, bo nie on jest ich przyczyną. To nie źli bojarzy, ale car jest winny patologii, które trawią tę partię.
- Myśli pan, że to, co działo się na Dolnym Śląsku, dotyczy wyborów w innych regionach?
- Trudno powiedzieć. W wielu regionach dotychczasowi liderzy wygrali. W kilku wygrali nawet ludzie Schetyny. Wiemy jednak, że przynajmniej w dwóch województwach doszło do korupcji politycznej. Oprócz Dolnego Śląska było tak w Lubuskiem. Tam jedna z posłanek - osoba bardzo uczciwa - zarzuciła szefowej regionu podobne działania. Jakoś dziwnie Donald Tusk nabrał w tej sprawie wody w usta.