"Super Express": - 20 proc. poparcia członków PO dla pańskiej osoby to pewnie więcej niż się pan spodziewał. Na pewno więcej niż liczył Donald Tusk...
Jarosław Gowin: - Rzeczywiście, otoczenie premiera mówiło, że otrzymam wynik na poziomie błędu statystycznego. Oczywiście jestem z mojego wyniku zadowolony, ale w tych wyborach nie chodziło o wynik, ale o to, by pan premier otrzymał od członków Platformy jasny sygnał, żeby zmienić politykę, która prowadzi do zadłużania Polski i coraz większej biedy społeczeństwa.
- Może te 20 proc. głosowało przeciwko Tuskowi, a nie za panem?
- Nie chodzi o 20 proc. Chodzi o to, że jeśli podsumować głosy oddane na moją kandydaturę, głosy nieważne i tych, którzy w głosowaniu nie wzięli udziału, to okazuje się, że prawie 2/3 członków PO odmówiło poparcia Donaldowi Tuskowi.
- Frekwencja nie była oszałamiająca. Zagłosowało niewiele ponad 50 proc. działaczy PO. Skąd takie liczby? Aparat partyjny nieopatrznie zrozumiał wezwanie do bojkotu referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy?
- Na pewno to wezwanie do bojkotu referendum warszawskiego nie wpłynęło na członków PO mobilizująco. Były jednak ważniejsze czynniki, które o tak niskiej frekwencji zdecydowały.
- Jakie?
- Wakacyjny termin wyborów, który miał sprzyjać szansom Donalda Tuska, czy generalne zniechęcenie ludzi Platformy do dotychczasowej polityki partii. I ta frekwencja, i głosy nieważne, i głosy oddane na mnie powinny dać premierowi do myślenia.
- Pański wynik wyborczy będzie dla pana jakimś alibi? Są w partii tacy, którzy już ostrzą noże, żeby pana teraz wykończyć, ale premier mówi, żeby jednak oszczędzić.
- Dziękuję premierowi za wielkoduszność. Ciekaw jestem, czy byłby tak samo wspaniałomyślny, gdybym osiągnął niższy wynik. Nie boję się natomiast wniosków o wyrzucenie mnie z partii. A skoro Andrzej Biernat jest takim twardzielem, to niech nie pęka.
- Ma się skonsultować z premierem, czy procedować własny wniosek o usunięcie pana z szeregów PO. Po rozmowie z Donaldem Tuskiem odpuści?
- Zachęcam Andrzeja Biernata do większej samodzielności.
- Premier wyrzucać pana nie chce, ale wzywa do współpracy. Czy to oznacza otwarcie się na pańskie postulaty?
- Nie wiem. Na pewno nie jestem zainteresowany stanowiskami, ale zmianą polityki rządu i powrotem do programu PO. Na tej płaszczyźnie jestem gotów do współpracy.
- Premier ma jeden kurs - prawidłowy i jeśli pan się na niego nie zgadza, zostanie pan zmarginalizowany. Tak chyba wygląda ta oferta.
- Już wielokrotnie to powtarzałem - poglądów nie zamierzam zmieniać.