"Super Express": - Jak zmienić waloryzację emerytur na przyszły rok, by była ona uczciwa i by ludzie nie zostali w efekcie bez pieniędzy?
Dr Janusz Szewczak: - W jej wyliczaniu trzeba wziąć pod uwagę wzrost realnych kosztów utrzymania emerytów. Wydaje się, że powinny być przeprowadzone badania, które by to ustaliły. 7 proc. ludzi żyje na skraju ubóstwa, mimo że często otrzymują świadczenia emerytalne. To, że nie rośnie inflacja, nie znaczy, że nie wzrosły koszty utrzymania, być może emeryci kupują mniej leków, żywności i usług. Wydawało się, że w Polsce zawsze będzie wysoka inflacja. A tu się okazuje, że możemy mieć deflację.
- Podobno może się tak zdarzyć już w lipcu lub sierpniu, ze względu na brak presji popytowej.
- Jest kryzys, ludzie mniej zarabiają, mniej odprowadzają podatków, mniej kupują. Inflacja zeszła znacznie poniżej oczekiwań ministra Rostowskiego. Może być tak, że będziemy mieć z jednej strony deflację, a z drugiej wzrost realnych wynagrodzeń będzie ujemny.
- A to na ich podstawie wylicza się wartość waloryzacji. Im większa inflacja oraz im większy wzrost realnych wynagrodzeń, tym większa waloryzacja emerytur...
- Tak jest. Model waloryzacji musi ulec zmianie. Na szczęście teraz waloryzacja będzie procentowa, a nie kwotowa jak w zeszłym roku, kiedy dano wszystkim po równo. Być może na okres kryzysu potrzebny byłby jakiś nadzwyczajny dodatek do emerytur. Chcę powiedzieć, że nie będzie w Polsce godziwych emerytur, jeśli nie będzie wyższych zarobków niż obecne, które w tej chwili są trzy, czery razy niższe niż w krajach strefy euro. Cały system w Polsce trzeba zmienić w sposób fundamentalny. Centrum Adama Smitha proponuje na przykład, żeby wprowadzić podstawową, minimalną emeryturę obywatelską, a resztę emerytur emeryci mogliby otrzymywać z inwestycji państwowego banku emerytalnego. Takie systemy działają już na świecie. Dziś zajmują się tym zagraniczne otwarte fundusze emerytalne i coś musi być z nimi nie tak. Przez 12 lat oszczędzania każdy Polak włożył do nich około 1 tys. złotych, a jak chce się dowiedzieć, ile ma odłożone na emeryturę, to dowiaduje się że około 85 zł.
Dr Janusz Szewczak
Główny ekonomista SKOK