"Super Express": - O co chodzi z tym zapuszczaniem przez pana brody?
Janusz Palikot: - To protest przeciwko potencjalnym rządom Kukiza i Kaczyńskiego z Dudą w Pałacu Prezydenckim. Ostatni raz brodę nosiłem w stanie wojennym.
- To też był protest?
- Tak. Przeciwko ówczesnym rządzącym. Wielu opozycjonistów wtedy nosiło brody. Uważałem rządy Kukiza i Kaczyńskiego za zagrożenie dla konstytucji i warto było brodę zapuścić.
Zobacz: POTWARZ dla Kopacz! Duda najpierw zaprosił Szydło
- Mamy demokrację.
- Ale te ich wariackie pomysły przy wygranych wyborach oznaczają ograniczenia demokracji i wprowadzenie państwa wyznaniowego.
- Ale czego pan się boi? Że o 6 rano przyjdą i ogolą panu brodę?
- To też. Boję się wykorzystywania służb do walki politycznej, co było powszechne za IV RP.
- Wie pan, że za rządów PO jest więcej podsłuchów niż wtedy?
- Owszem. Sama się dała podsłuchać. Nawet PiS się to nie udało! Zjednoczona Lewica powstała jednak po to, żeby powstrzymać wzmacnianie państwa kosztem jednostki czy wprowadzanie nieformalnych rządów episkopatu. Chcę państwa, które nie zagraża obywatelowi. Kaczyński uważa zaś, że nawet jak państwo weźmie za mordę i ograniczy prawa człowieka, to nic się nie stanie.
- Kaczyński mówił o ograniczaniu praw człowieka? Byłem na urlopie i może coś przegapiłem.
- Oczywiście wprost tego panu nie powie. Przecież oni chcą karać za in vitro!
- Dla wielu ludzi są sprawy ważniejsze niż in vitro. Choćby to, żeby państwo było przyjazne dla obywatela. Dziś nie jest i to jest wina PO, która rządzi od 8 lat.
- Protestując przeciwko PiS, wcale nie chcę usprawiedliwiać PO. Platforma zawiodła przez 8 lat.
- Wolałby pan koalicję z PO czy PiS?
- Zjednoczona Lewica przeżywa trudne momenty z dogadaniem się z Millerem. Nasza relacja to już nawet nie szorstka przyjaźń, ale szorstka szorstkość. I nie chce mi się nawet myśleć o dogadywaniu się z kimś innym. Powstaliśmy jednak, by walczyć o bardziej przyjazne państwo. Ewa Kopacz i PO tego nie robią. Mamy też wiele absurdów. Przeciętny Polak płaci za prąd dwa razy więcej niż Niemiec!
- To typowe dla krajów kolonialnych...
- Właśnie.
- Czyli jesteśmy kondominium rosyjsko-niemieckim?
- To oczywiście przesada, jak z Polską w ruinie, ale jesteśmy pod olbrzymim wpływem Niemiec. Nasza wymiana handlowa z tym krajem to 80 proc. całości! I pochwalę prezydenta Dudę, pokazując, że udaje się do Berlina.
- Dobrze, że z pierwszą wizytą uda się do Estonii?
- Dobrze. Kraje bałtyckie są zagrożone ekspansją Rosji i solidarność z nimi jest wskazana. Oczywiście to gest, bo to NATO je obroni, a nie Polska. Najważniejsze jest jednak to, że on się nie wdał w tę antyniemiecką politykę Jarosława Kaczyńskiego, który zawsze podnosił to uzależnienie od Niemiec... Pogorszenie stosunków z tym krajem byłoby tragedią.
- To może coś, za co pan nie pochwali Dudy?
- Cały ten klerykalny styl. On ma prawo chodzić do kościoła...
- Czyli ma prawo? Słyszałem, że teraz Polacy będą zmuszani, co jest jakąś bzdurą...
- Oczywiście nie będą zmuszani. Prezydent ma prawo chodzić na msze, ale biskupi pouczają tam go, do czego ma prawo, a do czego nie.
- Nie słyszalem, żeby Duda mówił, że będzie robił, co mu każą biskupi.
- Powiedział, że jego poglądy w tych sprawach są zawsze zgodne z opiniami episkopatu. W czasie kampanii.
- Widzi pan! Z Kościołem się zwycięża, a pan przeciwko Kościołowi...
- Ja nie atakuję Kościoła! Próbuje mi się zrobić gębę człowieka walczącego z Kościołem...
- Próbuje się?!
- Tak. Ja chcę świeckiego państwa, by księża płacili podatki, religia była poza szkołami. I tyle. Prezydent powinien zaś być prezydentem świeckim.
- Pani premier Kopacz była u papieża...
- I to było żenujące. To całowanie w pierścień i klękanie... Jak się jest premierem, to się nie klęka, bo wraz z nią klęka Rzeczpospolita! Przed przywódcą innego państwa?!
- A propos tego co wypada. Dlaczego nie ma pan dziś jakiejś eleganckiej koszuli?
- Od miesiąca prowadzimy kampanię "NIE dla JOW-ów".
- I dlaczego się pan tak tych JOW-ów obawia?
- Bo wtedy byłyby już tylko dwie partie - PiS i PO. Całkowity monopol.
- Czyli walczy pan o życie.
- Też! Ale i o demokrację. Wyobraźmy sobie, że byłyby już tylko te dwie partie... Ludzie głosując na Kukiza i wybierając Dudę, przed wyborami jednak drugorzędnego polityka, pokazali, że potrzebują szerszej oferty niż PO i PiS. Po upadku nieważnego referendum 6 września Kukiz odejdzie w niebyt polityczny, przestanie istnieć zagrożenie koalicją PiS z Kukizem...
- Uważa pan, że Kukiz nie wejdzie do Sejmu?
- Może się prześliznąć na poziomie 5-6 proc. Tyle że nie wiem, jak on zareaguje, jak np. referendum będzie nieważne? On jest niestabilny emocjonalnie, może rzucić kurtką i wycofać się. Taki typ. Ludzie zauważyli już, że nie mogą na nim opierać bezpieczeństwa państwa.
- On marnotrawi ten sukces, zgoda. Ale ten sukces skądś się wziął.
- Podstawa to dość propagandy Platformy o tym, że wszystko jest świetnie. Jest wielu ludzi, którzy żyją bardzo skromnie, jest iluś, którzy głodują.
- Pani premier Kopacz powiedziała, że ci, którzy mówią o głodujących dzieciach, działają na korzyść rosyjskiej propagandy. Pan tu działa przeciwko Polsce!
- (śmiech) Właśnie ta propaganda i arogancja, jak tu u Ewy Kopacz, spowodowała, że część ludzi zechciała zagłosować na sarnę z krzesłem na głowie. I tę rolę pełnił Kukiz.
- Sarnę z krzesłem na głowie?
- Był taki mem w internecie przed wyborami. Ludzie protestowali i pokazywali, co naprawdę myślą o politykach, żeby ich ukarać.
- Przecież dokładnie tak było z panem! Głosowano na Palikota, tak jak na Kukiza. I pan też to zmarnował, z 20 proc. do zaledwie 1!
- Ja w przeciwieństwie do Kukiza miałem jednak jakiś program.
- On mówi, że nie ma programu programowo.
- Ale on też nie pracuje. To znaczy pracuje od koncertu do koncertu, to ciężka praca, ale w polityce pracuje się inaczej. I musi być coś więcej niż JOW-y, które w dodatku upadną 6 września. Mamy JOW w Senacie i co z tego?
- Sądzi pan, że Kukiz tego nie wie?
- Sądzę, że tego nie rozumie. Jest jednak spoza polityki. Jemu się wydaje, że to będą jacyś niezależni kandydaci. Dzisiejsi senatorowie są niezależni? Zmianę systemu zapewnią nie JOW-y, ale limit dwóch kadencji i okrągła lista do głosowania, bez żadnych jedynek, dwójek, trójek...
-Jak to się stało, że zmarnował pan te 20 proc. i spadł do 1 proc.?
- Ci, którzy prowadzą dużą zmianę, tak jak my światopoglądową, by zaakceptowano homoseksualizm, marihuanę medyczną... To cena, za którą się płaci. Ja nie jestem w polityce, żeby być ministrem, który ukradnie w knajpie flaszkę wina, bo zapłacą za nią politycy. Nie jestem też politykiem po to, by schlebiać ludziom i utwierdzać w ich przekonaniach, ale żeby namówić do zmiany myślenia.