Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: archiwum se.pl

Janusz Korwin-Mikke: Za nasze pieniądze

2012-07-30 19:52

Jest takie stare powiedzenie: „Ja jestem za głupi – mnie Pan nie oszukasz”. Jest w nim głęboka prawda. Prosty człowiek swój rozum ma – i potrafi sobie znaleźć np. żonę. Kobiety są może mniej inteligentne – ale proszę mi wierzyć: umieją sobie znaleźć męża rozsądniej, niż my znajdujemy żony. Ostatecznie nikt jeszcze nie widział kobiety, która latałaby za facetem, bo ma on ładne nogi...

Ludzie umieją wychowywać swoje dzieci, kobiety umieją je nakarmić, ludzie umieją wydawać swoje pieniądze – a jak nie umieją, to szybko się uczą. A jak się nie nauczą? To żadna kobieta takiego utracjusza nie zechce i zemrą bezpotomnie. I chwała Bogu. Po co nam dzieci nieudaczników?

Ludzie prości swoje wiedzą. I dlatego ONI pod przymusem posyłają nasze dzieci do reżymowych szkól – by tam zatraciły zdrowy rozum. Przecież tylko idiota – albo absolwent państwowej szkoły – może uwierzyć, że ubezpieczenie się jest dla niego korzystne. Przecież ubezpieczeni otrzymają z powrotem tylko swoje pieniądze – minus koszt utrzymania firmy ubezpieczeniowej: pensje i luksusowe samochody prezesów, marne pensje urzędniczek, koszt utrzymania ich lokali, prowizje agentów. I jeszcze podatki od tego wszystkiego. I koszty reklam w TV, w radio i w prasie... Nieraz pół miliona za 30 sekund.

Toto-lotek nazywany jest podatkiem od głupoty. Ubezpieczenia – to jeszcze wyższy podatek od... „mądrości” wbijanych ludziom w głowy. Dawniej prosty człowiek wiedział: „Będzie, jak Bóg zechce!”, nie ubezpieczał się – i dzięki temu wszyscy byli z miejsca średnio o połowę bogatsi. Pechowcom pomagała rodzina, przyjaciele i sąsiedzi. Mało kto by się ubezpieczył, gdyby nie to, że w szkołach i w TV wbijają w głowy: „PRZEZORNY ZAWSZE UBEZPIECZONY”.

Prosty człowiek by się nie zgodził na biurokrację. Każdy rolnik by powiedział: „A po co mi minister rolnictwa”? I to samo ze wszystkim. Tylko długoletnia tresura powoduje, że ludzie godzą się utrzymywać za swoje pieniądze bandę 639.000 darmozjadów. Gdybyż ONI jeszcze nic nie robili... Ale ONI co i raz (to znaczy: pięć razy na dzień!!) wydaja jakieś kretyńskie rozporządzenia. Kosztuje to nas 50 razy więcej, niż ich pensje!!!

Jak ONI musieli się napracować, by przekonać ludzi, że muszą mieć np. reżymową telewizję. Wydaje ona na pensje dziewięć razy więcej, niż telewizje prywatne – i nadaje taki sam chłam. Wszystko z podatku zwanego „abonamentem”. Włączmy zdrowy rozsądek: jak firma jest „państwowa” - to ona NIE jest „nasza”. „Państwowa” to znaczy, że my z naszych pieniędzy utrzymujemy cwaniaków.

W firmie prywatnej ludzie, by zarobić, muszą zrobić coś konkretnego, pożytecznego. Bo jak nie to jej towaru nie kupimy. A w firmach państwowych nie muszą. Jak syn JE Donalda Tuska czy p. Stanisława Kalemby jest taki dobry – to czemu nie pokaże tego w prywatnej firmie?

Więc na ogól nie robią nic pożytecznego – a często robią rzeczy bardzo szkodliwe. Wszystko za nasze pieniądze...