Zatem dobrze jest wiedzieć, co jest naprawdę niebezpieczne. Np. zwierzęta. Ludzie boją się lwów, rekinów... Tymczasem rekiny zabijają rocznie kilku ludzi. Natomiast zwykła meduza jest przyczyną śmierci około setki osób rocznie. Lwy zabijają rocznie ok. 200 ludzi. Poczciwie wyglądające hipopotamy - około 600! Oczywiście każdy powie: lwy zabijają mało ludzi, ponieważ lwów się boimy. Nie łazimy tam, gdzie chodzą. A kto się boi poczciwego hipcia? No i to jest właśnie ten błąd. Ten, kto jedzie z dziećmi na jakieś egzotyczne plaże, powinien - zanim pozwoli synkowi popływać - wypatrywać nie tyle trójkątnej płetwy, ile zwykłej galaretowatej meduzy...
Zobacz: Mastalerek o powrocie Kurskiego do PiS: Jarosław Kaczyński ma miłosierne serce
Teraz coś dla pań. W ciekawej książce napisanej przez matematyka i dziennikarza przeczytałem taką historyjkę... Dorotka lubi bawić się z Kasią. Jednak mama jej zabroniła - bo tata Kasi ma pistolet, który pałęta się po domu. Kasia jakoś to przeżyła, chodzi bawić się do Zuzi. Nawet jest zadowolona, bo u Zuzi jest basen i dziewczynki sobie pływają. Otóż 5 tysięcy razy więcej Amerykanów ma pistolety niż baseny. Mimo to na przydomowych basenach ginie 300 razy więcej dzieci niż od wypadków z bronią!
Tymczasem w oczach każdej matki pistolet to coś strrrrasznie groźnego. A basen? Fajna rzecz! Mają kompletnie odwróconą ocenę zagrożenia. I znów pytanie: dlaczego mało ludzi ginie od wypadków z bronią? Dlatego, że pistoletów się boimy. Dlatego obchodzimy się z nimi ostrożnie. W Polsce jest np. kilkanaście tysięcy pistoletów pneumatycznych i gazowych, kilkadziesiąt tysięcy sztuk broni na proch czarny. Bez większego wysiłku można z nich zabić człowieka, a jednak o takich wypadkach nie słyszymy. Bo ludzie wiedzą, że to jest niebezpieczne.
Czytamy często o mafiach. Jak to szantażują ludzi, ograbiają ich z pieniędzy. I to jest oczywiście czysta prawda. Natomiast państwo... Państwo traktowane jest jako coś właściwie sympatycznego. Dzisiejsze "państwa" nawet nazywają się bezczelnie "państwami opiekuńczymi".
Tymczasem państwo jest bandytą znacznie groźniejszym od mafii. Państwo w dwa tygodnie obrabowuje nas z sum większych niż wszystkie mafie przez cały rok! Co więcej: czyni to często w sposób naruszający wszelkie zasady przyzwoitości. O przypadkach ograbienia ludzi w majestacie lewa (pardon: "prawa") czytam trzy razy dziennie, a o mafiach raz na dwa miesiące. Mimo to wśród Polaków panuje przekonanie, że państwo robi więcej dobrego niż złego. A na pewno lepsze jest państwo niż mafia. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie...