Kompletne pomieszanie z poplątaniem. Rozumiem, że prosty chłop pańszczyźniany może nie odróżniać demokracji od rządów prawa, czyli nomokracji - ale, do jasnej anielki, przecież to są podobno zawodowi politycy. Ta atmosfera walki podjazdowej została wyniesiona za granicę. Staram się nie zawracać Państwu głowy tym, co dzieje się w Parlamencie Europejskim. Przede wszystkim dlatego, że głupota tu panuje straszna. A po drugie dlatego, że poczynania Unio-Parlamentu nie mają w świecie najmniejszego znaczenia. Po co o tym pisać? Jeśli więc piszę o tym przypadku, to tylko dlatego, że jest to odbicie tego, co dzieje się w Polsce. Otóż niejaki p. Janusz Wojciechowski (CEP) kandydował na stanowisko członka Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Stanowisko całkowicie apolityczne, nikomu nieszkodzące, poza złodziejami oczywiście. P. Wojciechowski w swoim czasie należał do PSL, a potem przeniósł się do PiS. Jak się Państwo domyślacie, nie jest to bohater moich marzeń. Jednak człowiek dość rozsądny jak na polityka. Natomiast zawodowo pasował na to stanowisko jak najbardziej. Był już w Unio-Parlamencie kwestorem, był w Polsce asesorem w prokuraturze, sędzią w kilku sądach, członkiem Krajowej Rady Sądownictwa, sędzią Trybunału Stanu, wicemarszałkiem Sejmu, prezesem Najwyższej Izby Kontroli, był... Krótko mówiąc, spośród wszystkich kandydatów na to stanowisko był niewątpliwie najlepszy. I gdy na parlamentarnej komisji miano przegłosować jego kandydaturę, na sali pojawiła się p. Róża Maria Barbara hr. von Thun und Hohenstein - de domo Marysia Woźniakowska, z bardzo przyzwoitej krakowskiej rodziny. Na posiedzeniu tej komisji zaczęła drzeć się jak rynsztokowa baba (relacjonuję na podstawie rozmowy z kobietą, która na tym posiedzeniu była obecna) i żądać od komisji, by odrzuciła kandydaturę p. Wojciechowskiego - ponieważ jest on (trzymajcie mnie, Państwo) politykiem! A to stanowisko powinno być - zdaniem hrabiny von Thun und Hohenstein - apolityczne. Sęk w tym, że KAŻDY unioposeł z definicji jest politykiem. Bo inaczej skąd by się w tym parlamencie wziął? Ta oczywistość do tej pani nie docierała.
Ale, co gorsza, zdołała tym zarazić większość członków komisji. I p. Wojciechowski przepadł w głosowaniu. Oczywiście nie chodziło o to, że p. Wojciechowski jest politykiem, tylko o to, że p. Wojciechowski jest członkiem PiS. A Parlament Europejski (a przynajmniej jego postępowa część) czuje się w obowiązku dać odpór PiS-owi, by pokazać, jakie obrzydzenie wzbudza w Parlamencie polityka PiS. I ofiarą padł Bogu ducha winny p. Wojciechowski.
Zobacz: Merkel: W Niemczech rząd PiS uważa się za najgorszy od 1989 r.