Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: Andrzej Lange

Janusz Korwin-Mikke: Walka trwa! I kosztuje...

2013-01-29 3:00

W styczniu miałem dyskutować z p. drem Marianem Popkiewiczem o "Groźbie Globalnego Ocieplenia". Niestety: p. Popkiewicz odwołał dyskusję. Cóż: pogoda istotnie niezbyt sprzyja straszeniu nas GLOBCIEM...

ONI w ogóle mają pecha. Jak zrobili sabat czarownic w Poznaniu - to były takie mrozy, że hej! Jeszcze lepiej było w Vancouver, gdzie część Walczących z GLOBCIEM nie doleciała, bo takie były mrozy i śniegi. Pan Bóg najwyraźniej nie popiera tych wydrwigro... przepraszam: wydrwimiliardów.

Zresztą zobaczymy to na niebie. W marcu przejdzie ostrzegawcza kometa - a na jesieni będzie druga, potężna. To zawsze zapowiada zmiany polityczne.

Mam nadzieję, że efektem tych zmian będzie zapuszkowanie tej pożal-się-Boże "klasy politycznej" do więzień - i surowe wyroki. Bardzo surowe. Historia źle się obeszła z francuską arystokracją - ale ona pozostawiła po sobie przynajmniej Luwr, Wersal - i setki mniejszych pałaców i tysiące dzieł sztuki. Wydawali te pieniądze na COŚ.

Obecna "klasa polityczna" wydaje setki razy więcej pieniędzy niż tamci - ale co pozostanie po NICH? Brud, smród i gadanie o powszechnej korupcji.

Na razie na "walkę z GLOBCIEM" sama Unia wydała ok. 900 miliardów €urosów. Ile z tego ukradli? Może 10 procent. Reszta się po prostu zmarnowała.

Nie tylko "zmarnowała". Zniszczyła europejską gospodarkę.

Obliczyłem, że gdyby nie "walka z GLOBCIEM", wydawałbym miesięcznie o 2000 zł mniej. Nie wszyscy tyle jeżdżą - i mają tak duże domy, oczywiście - ale średnio 500 zł to realna ocena. Płacimy te 500 zł nawet w chlebie - bo przecież piekarz płaci za energię... i dolicza to do ceny pieczywa.

Bezrobotny by nas po rękach całował, gdyby zatrudnić go za 2500 zł. Oznacza to, że gdybyśmy nie płacili tyle za energię, to byśmy za te pieniądze coś kupili - i 4 miliony bezrobotnych miałoby niezłą pracę. Czyli samo zaprzestanie "walki z GLOBCIEM" to likwidacja bezrobocia.

Tylko... ONI wcale nie chcą, by bezrobocie zniknęło. NO - całkowicie to nigdy nie zniknie i nawet nie powinno - ale: by zostało sprowadzone do normalnego wymiaru: 1-3 proc.

Nie chcą - bo ONI żyją m.in. z "walki z bezrobociem".

Jak jest bezrobocie, to ludzie błagają: "Politycy - pomóżcie!". Więc ONI "pomagają" - to znaczy zatrudniają swoich krewnych-i-znajomych na dobrze płatnych posadach w urzędach "walczących z bezrobociem".

Oczywiście: ostatnia rzecz, jakiej pragną ci urzędnicy, to likwidacja bezrobocia. Poszliby wtedy na bruk!!

Jasne? Więc robią, co mogą, by bezrobocie trwało i trwało. Jak, nie daj Boże - bezrobocie trochę się zmniejszy - to np. podniosą płacę minimalną. Natychmiast ci, których praca jest mało warta, idą na bruk - i znów jest bezrobocie, z którym można "walczyć".

Za komuny "walczono" z imperialistami amerykańskimi. Była to walka tania: wydrukować parę tysięcy plakatów, organizować kilka wieców, wynająć kilku prelegentów wrzeszczących "Precz z imperializmem!"

"Walka z GLOBCIEM" jest równie sensowna.

Ale o wiele droższa...