Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: archiwum se.pl

Janusz Korwin-Mikke: Przejściowy brak piasku

2012-08-28 4:00

Na początku każda armia gotowa jest do wygrania... poprzedniej wojny. Potem, pomalutku, wojsko dojrzewa. Stary sprzęt gdzieś znika, walka wymusza zakup nowego, sprawnego. Tchórze i głupcy są wyrzucani - zbyt odważni giną (niektórym się poszczęści: zostaną bohaterami!). Po jakimś czasie ludzie się uczą - i są odważni - ale bez nadmiernego ryzykanctwa. I coraz lepiej znają się na wojaczce.

Inaczej jest z politykami w czasie dobrobytu. Nie ma szczególnych problemów. To znaczy są: te, które politycy sami stwarzają. Gdy w Sacramento do władzy dorwali się socjaliści, w bogatej Kalifornii przez dwa tygodnie brakowało prądu! Dokładnie jak w Polsce za Gomułki czy Gierka!

Jestem jedynym politykiem, który w 1994 roku przewidział, że €uro zacznie się rozpadać, a kraje Unii zaczną biednieć. Kto o tym w 1994 roku pomyślał? Przecież wtedy było tam ogromne bogactwo i rozwój.

A skąd ja wiedziałem? To proste: gdy socjaliści zdobędą władzę na Saharze, to za 20 lat wystąpi tam przejściowy brak piasku.

I jest wszystko jedno, czy są to narodowi socjaliści Hitlera, międzynarodowi socjaliści Lenina czy obecni eurosocjaliści. Jak jest "za darmo" (albo i za pół ceny) leczenie - to wystąpi przejściowy brak lekarzy. Jak jest "za darmo" szkoła - to wystąpią problemy ze wszystkim...

Za "komuny" papier toaletowy był zbyt tani. Efekt: przezorni mieli w domach całe worki tego "papieru wartościowego", z rynku znikał - a nieprzezorni musieli podcierać tyłki "Trybuną Ludu".

I tak jest w socjalizmie ze wszystkim.

Za okupacji hitlerowskiej każdy film to była propaganda. Podziemie wołało: "Tylko świnie siedzą w kinie", parę razy wrzucono nawet do kina jakiś "zasmradzacz" - nic nie pomagało. Hitlerowcy trzymali ceny biletów nisko - by sale były pełne....

To samo było za okupacji stalinowskiej, czyli do 1955 roku. I też każdy film był propagandą. I też ceny były zaniżone, do kin państwo (czyli wszyscy...) dopłacało. Nazywało się to "dopłaty do kultury" - a chodziło o ordynarną propagandę.

Ale uwaga: natychmiast pojawiły się "koniki" - młodzi chłopcy wykupujący bilety po cenie oficjalnej - a sprzedający po cenie rynkowej. Dzięki temu człowiek, który dużo i ciężko pracował i nie miał czasu - a dużo zarabiał - mógł kupić bilety bez kolejki. Ale komuchów denerwowało, że "koniki" zarabiają, nie pracując. Więc było to karane.

Zauważyli Państwo, że komuna wróciła? Eurosocjaliści robili to samo. Bilety na Euro było po cenie zaniżonej - a gdy ktoś chciał to odsprzedać z zyskiem - ryzykował oskarżenie i proces!!!

Socjaliści się nie zmienią. To ludzie chorzy na umyśle. Ale na górze siedzi garstka cwaniaków, która na tym zarabia. Ot, "działacze": kupują sobie setkę biletów po cenie oficjalnej - a potem odsprzedają.

I mają spory zysk. I gorliwie wszystkim tłumaczą, że tak jest "sprawiedliwie", że dzięki temu ubodzy też mogli pójść na Euro...