Wspominam to, gdyż przychodzi pora składania sobie życzeń osobistych pod choinką oraz życzeń na Nowy Rok. A, niestety: nie mamy żadnej gwarancji, że w roku 2012 diabli wezmą całą Unię Europejską...
Mam za to dobrą wiadomość: specjaliści od kalendarza Majów odwołali alarm. Okazuje się, że "z powodu pęknięć na dysku" źle odczytali kalendarz - i w roku 2012 końca świata nie będzie. O tyle szkoda, że załatwiłoby to problem Unii Europejskiej - ale nie chciałbym poświęcać swojej rodziny tylko po to, by rozwalić tę Unię. "Historia powtarza się jako farsa" - i w porównaniu ze Związkiem Sowieckim Unia to tylko komedia, a nie tragedia. Tyle że bilety na te komedię są drogie. Te 200 mld na "walkę z globalnym ociepleniem" - na przykład. Dawniej w zakładach pracy byli pracownicy od kultury. Teatry dawały im w łapę, by kupowali ze 200 biletów na przedstawienie. Na nudne - bo jeśli były ciekawe, to oni dawali w łapę kasjerkom, by im sprzedały 200 biletów. I tak kultura za PRL-u kwitła.
W tej chwili ci z Brukseli robią w portki, bo im socjalizm się wali - takuteńko jak w Związku Sowieckim. Jeśli my biadolimy, że zadłużenie III Rzeczypospolitej sięga 60 proc. PKB - to warto pamiętać, że zadłużenie Niemiec to 85 proc., a zadłużenie Włoch: 120 proc.!!! No, więc działacze europejscy grzecznie poprosili JE Donalda Tuska, by również Polska zapłaciła te paręnaście miliardów urosów na pomoc Grekom - to znaczy: by Grecy mieli tyle pieniędzy, by oddać dług niemieckim i francuskim bankom... A żeby nie odmówił, to wzięto go na bok i obiecano, że za 2,5 roku zostanie szefem Komisji Europejskiej. Oczywiście: jeśli będzie tak sprawnym namiestnikiem polskiego eurostanu, że te pieniądze od Polaków wyciągnie.
Pracownicy za PRL-u nie mieli wyboru: musieli się złożyć na kupowanie biletów do teatrów. Pytanie: czy dziś też mamy zapłacić te miliardy - po to, by p. Tusk mógł zostać szefem Komisji Europejskiej? Życzę nam wszystkim, by p. Donald podczas świąt przemyślał sobie: czy to jest uczciwa propozycja?