Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego - tyle że akurat p. prof. Roubini przewidział kryzys z 2008 r. Nazywano go wtedy żartobliwie "Doktorem Zagładą". Dziś już nikt sobie nie żartuje.
Zwracam uwagę, że gdy w 2008 r. dziennikarze histeryzowali z powodu "kryzysu", ja się śmiałem i twierdziłem, że to nie jest żaden "kryzys". Prawdziwy kryzys dopiero nadejdzie. I właśnie nadchodzi.
Czy jest on nieunikniony? Czy rzeczywiście za rok będziemy zarabiali o 10 proc. mniej niż teraz? Jeśli będą nami nadal rządziły te pasożyty z Brukseli i Warszawy, to niewątpliwie tak.
Po czym to poznać? Po propozycjach rozwiązań.
Poczytajcie sobie, Państwo, co pan Donald Tusk pisał 20 lat temu - gdy jeszcze był normalnym człowiekiem, a nie kukłą. Pisał to samo, co ja teraz: że jak jest kryzys, to trzeba obniżać podatki.
A co proponuje teraz JE Donald Tusk? A to podwyżkę VAT, a to podatek katastralny w potwornej wysokości 1 proc. (a nawet 2 proc.), a to podatek od transakcji finansowych.
Te podatki przez rok napędzą kasę do budżetu - a za rok gospodarka siądzie już nie o 10 proc., ale o 20 proc. Bo przecież jak podatek od buta wzrośnie, to szewc doliczy go do ceny. Jak podatek od sklepu wzrośnie, to sklepikarz też doliczy go do ceny buta. Jak cena buta wzrośnie, to część ludzi postanowi nadal wykoślawiać sobie nogi w starych zdartych butach. To chyba oczywiste?
A jak ludzie kupią mniej, to gospodarka siądzie. Jak siądzie - to znów politykom do kabzy wpłynie mniej pieniędzy - i wymyślą nowy podatek!!!
Tak więc podatki należy nie podwyższać, ale obniżać! I z tym akurat zgadzają się prawie wszyscy nobliści z ekonomii.
A teraz uwaga: w obecnym kryzysie nowy grecki rząd zapowiedział, że podatki obniży. I co nastąpiło? Komisarze europejscy kategorycznie mu tego zabronili, grożąc, że w takim razie wstrzymają pomoc!!!
Właśnie dlatego tłumaczę, że pod okupacją Unii Europejskiej nie mamy żadnych szans. Im który kraj dostał z Unii więcej pieniędzy, tym szybciej zbankrutuje. Bo przywykł do życia z darowizn!
Tymczasem ja po raz kolejny powtarzam: dobrobyt nie pochodzi z darowizn. Dobrobyt nie pochodzi od rządu. Dobrobyt pochodzi z pracy. Dlatego właśnie należy obniżyć podatki, zaczynając od całkowitej likwidacji najgorszego podatku - podatku dochodowego. Podatku, który karze ludzi za to, że pracują. A im lepiej pracują, tym większą grzywnę państwo na nich nakłada.
PIT, CIT, a także podatki od darowizn i kupna-sprzedaży powinny zostać konstytucyjnie zakazane, by każdy wiedział, że ta cholera już więcej nie wróci. Podatek dochodowy wprowadzono w USA w 1913 r. Przyszły rok to bardzo okrągła rocznica - i świetna okazja, by ten socjalistyczny wynalazek raz na zawsze zlikwidować!