Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: archiwum se.pl

Janusz Korwin-Mikke: Kompradorzy

2012-03-13 11:43

Póki Polska była królestwem, każdy wiedział, że Król myśli o przyszłości. Myśli - bo kraj odziedziczą jego synowie i wnuki. Po unii lubelskiej z porządnego królestwa zrobiła się Rzeczpospolita Obojga Narodów - i szybko doprowadziła kraj do ruiny. Trudno się dziwić: nie było gospodarza! Posłowie brali pieniądze od obcych dworów i dbali o obce interesy. Król nie był żadnym królem, tylko wybieralnym urzędasem - i też brał pieniądze od obcych: od Rosjan czy Prusaków. Działał na rzecz tego, kto dał więcej.

Obecnie Polską rządzą kompradorzy - ludzie, którzy dochody czerpią z robienia interesów z obcymi. To nie jest nasza klasa polityczna - to tylko pachołki obcych. Są do tego stopnia zaprzedani, że JE Donald Tusk bez żenady przyznał, że podpisał traktat lizboński... nie czytając go!!! Takie miał zaufanie do budujących Unię federastów!

Niedawno przeczytałem, że nasi "spece" od ubezpieczeń projekt reformy ZUS wzięli od federastów - też bez czytania! Tłumaczyli, że skoro "starsi i mądrzejsi" tak radzą, to trzeba tak robić. Ciekawe, ilu tych "starszych i mądrzejszych" było z Grecji?

Tak więc dopóki nasi kompradorzy mieli jeszcze dużo (naszych) pieniędzy, bez zastrzeżeń spełniali kaprysy federastów. W Brukseli siedzą dwie grupy ludzi: wariaci (ci, którzy zakazują sprzedaży żarówek, by "chronić środowisko") i złodzieje (ci, którzy też zakazują - gdyż wzięli łapówkę od producentów świetlówek). I kompradorzy wiedzą, że jak spełnią zalecenia z UE to i im coś kapnie.

Niestety, w Polsce sprawdza się właśnie powiedzenie: "Rząd pragnie naszego dobra - ale my mamy go już tak niewiele". I "nasi" kompradorzy zrozumieli, że dalsze ograbianie Polski może się skończyć ruiną. Przestali posłusznie podpisywać, co im kazano (np. nie podpisali Karty Praw Podstawowych) - i efekt: Polska rozwija się w tempie 3 proc., a reszta UE - 1 proc.

Odmówili również zgody na podwyżkę podatku od elektryczności - 1300 proc. Rachunki za prąd poszłyby trzykrotnie w górę. A teraz zawetowali dalszą kretyńską "walkę z globalnym ociepleniem". Ta "walka" jest kompletnie bez sensu - ale ONI, federaści, biorą na nią 200 mld rocznie - z czego 10 proc. zwijają do swoich kieszeni. Gdy Polska zgłosiła weto - w Brukseli zawrzało. Panna Końcia (towarzyszka komisarka ds. walki z "globciem" ma na imię Konstancja, ale używa zdrobniałej formy "Connie") zapowiedziała buńczucznie, że Polska może sobie wetować - a Unia i tak zrobi swoje!!!

Zapewniano nas, że możemy bezpiecznie podpisać traktat lizboński, bo mamy veto. I oto przy pierwszej okazji okazuje się, że prawo mamy - ale możemy się nim podetrzeć!!!

No, zobaczymy! Są jeszcze sędziowie w Strasburgu...

A jak przegramy - póki mamy jeszcze resztki wojska, a Unia nie ma - wychodźmy z UE!