Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: Marek Zieliński

Janusz Korwin-Mikke komentuje: W imieniu rodziców

2019-04-16 6:13

Strajk trwa. I wszyscy zajmują się losem nauczycieli. Nikogo nie interesują rodzice. Jest tak, bo szkolnictwo nadal tkwi w PRLu. Nie jest sprywatyzowane. Nadal obowiązuje troska o „Człowieków Pracy”...

W normalnym kraju ważna jest troska o klienta. Szkoły nie są dla nauczycieli – tylko dla rodziców. Tak samo, jak restauracje nie są po to, by zarabiał knajpiarz i pracę mieli kelnerzy – tylko po to, byśmy mogli względnie dobrze i tanio zjeść. I restaurator musi wyłazić ze skóry, by spełnić życzenia klienta – bo zbankrutuje.

I to samo powinno być ze szkołami. Właściciele szkół powinni bać się, że zbankrutują – i tak prowadzić szkoły, by zadowoleni byli nie nauczyciele, lecz rodzice. Jedni będą posyłać dzieci do szkół o wysokim poziomie – a drudzy do takich, co to uczy się dla dyplomu... Każdemu wedle życzenia.

Na razie jednak szkoły są reżymowe – podobnie jak np. koleje. Gdyby tow. Sławomir Broniarz kazał swoim ludziom zablokować stacje kolejowe – to by siedział na drugi dzień w areszcie.

Otóż szkoły są ważniejsze, niż koleje (zgadzacie się, Drodzy Nauczyciele?). W szkołach uczą się dzieci znacznie większej liczby ludzi, niż dzienna liczba pasażerów kolei. Obowiązkiem prokuratury jest wystawić nakaz aresztowania dla tow. Broniarza i innych mniejszych zbrodniarzy – i osadzić ich tam, gdzie nie będą szkodzić.

Tak w 1981. postąpił śp. Ronald Reagan gdy strajk ogłosili kontrolerzy powietrzni, sądzący, że są niezastąpieni. Za kratkami przekonali się, że nie są. I tak powinien dziś postąpić normalny rząd. Problem w tym, że mamy konflikt interesów. Dzisiejsze „rządy” z jednej strony mają rządzić Polską i dbać o interes obywateli; którymi są rodzice uczniów. Ale z drugiej strony „rząd” jest właścicielem szkół!!!

Więc dba o „interes szkół” oraz o „interes pracowników” - bo nie chce mieć z nimi kłopotu... W wyniku tego „rząd” wydaje dziwaczne komunikaty (cytuję): „ Zgadzamy się z tym, że nauczyciele zarabiają za mało, ale trzeba zasiąść do stołu i rozmawiać”. Przecież to „rząd” zatrudnia belfrów – i jeśli uważa, że zarabiają za mało, to niech im podniesie! Po co do tego „rozmowy”? Oczywiście „rząd” wcale tak nie uważa, tylko chce pokazać, jaki jest milusi, jak chce uniknąć wszelkich zadrażnień… 

Ale to nie nauczyciele wybrali ten „rząd”, tylko my, rodzice i podatnicy. I chcemy, by „rząd” twardo bronił naszych interesów. Tak: również przez pracownikami „rządu”! Na jesieni tych mięczaków rozliczymy!!!