Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: archiwum se.pl

Janusz Korwin-Mikke: Grabie grabią do siebie

2012-04-24 4:00

Pamiętacie może państwo aferę p. Mariana K., szefa wielkiej spółki z okolic Lubina? Tam szło o grube miliardy - ale charakterystyczny był jeden drobiazg: facet miał szofera, któremu płacił pensję 40 000 zł. Podobno dlatego, by był dyskretny.

W rzeczywistości facet brał z tego 6000 - a pozostałe oddawał p. Prezesowi...

Jest to praktyka typowa. Jestem absolutnie przekonany, że jeśli na przykład pan X miał obiecane 570 000 premii za dopilnowanie budowy tzw. "Stadionu Narodowego" - to z tego miał dostać góra 200 000 - a pozostałe pieniądze to albo lewa kasa na wybory dla polityków (dziennikarzy trzeba przecież przekupywać, by dobrze opisali - a nie można tego robić legalnymi pieniędzmi!) albo po prostu dla tego, co Go na tę posadę mianował. Może się mylę - ale skłonny jestem założyć się 10:1...

Nazwa "Stadion Narodowy" jest dobrana trafnie. Nasz naród został przez lata socjalizmu (najpierw pod sanacją, potem pod Hitlerem, potem pod Stalinem, potem pod Pierwszymi Sekretarzami, obecnie pod okupacją Unii Europejskiej) skutecznie zdeprawowany: wszystko przeżarte jest korupcją. "Stadion" słusznie jest więc "Narodowy" - bo jest Pomnikiem Megakorupcji.

Za ile skazano p. Tomasza Lipca, ministra sportu w czasach PiS? Za niecałe 300 000. Ci z PO boki sobie ze śmiechu zrywają. Kradł tak mało - i jeszcze pójdzie za to siedzieć. Natomiast obecne rządy kradną setki milionów - powtarzam: setki milionów - i nikt jakoś nie idzie siedzieć.

Mam nadzieję, że po EURO 2012 ludzie jednak się ruszą - i zażądają rozliczeń.

Ja proponuję policzyć tak: gdy ten stadion miał w projekcie kosztować 600 000 000, to minister kradł 300 000 000; jak teraz kosztuje dwa miliardy - to ile kradną obecni ministrowie?

Dobre zadanie szkolne na liczenie proporcji.

I nie są tu winni ci ministrowie. Grabie grabią do siebie - i w tym ustroju tylko święty by się nie skorumpował. Bo skoro nic się nie daje załatwić, wszelkie projekty grzęzną w bagnie biurokracji - to w końcu człowiek zaczyna załatwiać coś dla siebie. By przynajmniej tego czasu w Sejmie całkowicie nie zmarnować.

To, co trzeba zrobić - to zmienić ustrój. Nie ludzi: USTRÓJ. Ustrój, w którym karze się tego, kto uczciwie pracuje - a nagradza cwaniaka i wydrwigrosza. Ustrój, w którym wybory wygrywa partia, która obiecała, że... wyżebrze od Unii Europejskiej najwięcej pieniędzy. Konkretnie: 300 miliardów. Ustrój, w którym jawni złodzieje nie tylko przechadzają się po ulicach, ale są w programach telewizyjnych przedstawiani jako wzór dla młodych ludzi. Ustrój, w którym pieniądze ssie spora grupa pasożytów - a reszta bezradnie patrzy, jak owoce ich pracy są rozkradane i marnowane.

Bo państwowe się rozkrada.

A prywatnego nikt by nie pozwolił ruszyć - prawda?

Więc dlatego - i tylko dlatego - "nie da się" tych wielkich spółek sprywatyzować...

No nie da się - i koniec!

A dopóki to będzie państwowe, czyli niczyje - to grabie będą grabić.

Równo.