Janusz Korwin-Mikke: El-dorado. Za nasze podatki

2011-05-24 12:45

P. prof. Jerzy Buzek (CEP) jest przewodniczącym tzw. Europarlamentu. Mam proste pytanie: co Polska z tego ma? Każdy powie: oczywiście NIC! I myli się. Szef tego przybytku dostaje dużo więcej niż przeciętny CEP (Członek Euro-Parlamentu). Więc może kupi za to wnukowi rowerek w Brukseli.

To znaczy: zyskalibyśmy na tym, gdyby rowerków było w Polsce za mało. A tak - to jednak: NIC.

Nasi okupanci, czyli "Banda Czworga", pysznią się, że III Rzeczpospolita obejmuje teraz prezydencję w Unii. Co spowoduje, że inni będą teraz bardzo poważać Polskę. Hmmm... Miesiąc temu pytałem dwudziestu osób na ulicy: "Jaki kraj obecnie prezyduje Unii?" - i nikt nie wiedział. Ja zresztą też nie wiem. Mało kto na świecie będzie wiedział, że to "nasi" prezydują obecnie w Unii.

O, tak - ONI będą się puszyć, za nasze pieniądze zapraszając Euro-ONYCH do Polski. Oczywiście: urzędnik Kowalski na polecenie polityka Wiśniewskiego zrobi IM ładną konferencję. Za 3 miliony, powiedzmy. Dlaczego 3, a nie 2? Bo to jest firma, która da Kowalskiemu i Wiśniewskiemu po 300 000 łapówki...

>>> Przeczytaj więcej felietonów Janusza Korwin-Mikke

Więc ci urzędnicy i politycy - a także zaprzyjaźnione z nimi firmy - cieszą się jak dzieci. Ale dlaczego my mamy się cieszyć? Ile zabulimy np. za same tłumaczenia? Czytam: "Ponad 7,5 mln zł ma kosztować praca tłumaczy z Komisji Europejskiej oraz firm zajmujących się tłumaczeniami wynajętych do obsługi spotkań z udziałem m.in. ministrów i ekspertów podczas polskiej prezydencji. (…) Polska będzie przewodniczyć pracom Rady Unii Europejskiej przez pół roku; w tym czasie w naszym kraju planowanych jest ponad 300 spotkań na różnym szczeblu, począwszy od nieformalnych rad ministerialnych, po konferencje i posiedzenia eksperckie". ONI będą sobie pili na tych nieformalnych spotkaniach - i molestowali te tłumaczki importowane zazwyczaj z Bułgarii i Rumunii. One i tak biorą w Brukseli wysokie pensje - tu tylko dostaną extra za "dodatkową pracę".

Nie wrzeszczmy o "gigantycznym marnotrawstwie". Na budowie jednego tylko Stadionu Narodowego ONI ukradną więcej! Jeśli ktoś myśli, że w Brukseli kradnie się i malwersuje o wiele więcej niż w Polsce - to się myli. I tu, i tam panuje euro-socjalizm - więc marnotrawstwo i złodziejstwo muszą być gigantyczne. Liczymy: 300 spotkań przez pół roku, każde po trzy dni. To oznacza, że każdego dnia będzie się w Polsce odbywało sześć jakichś dziwacznych narad. Nic z nich, oczywiście, nie wyniknie: one są tylko po to, by eksperci i politycy inkasowali za udział w nich po 500 € dziennie.

Tak się przekupuje ludzi. Polskich chłopów też przekupili: za 200 zł od hektara. A to, że podatki idą w górę, że Europa pod tym uciskiem umiera, że nie rodzą się dzieci, że przemysł wynosi się do Chin czy do Indii - to ICH już nie obchodzi. A w Hiszpanii od tygodnia trwały potężne protesty przeciwko korupcji. I telewizja tego w ogóle nie pokazywała! A czy w PRL pokazywano w Warszawie, że ludzie protestują w Wielkopolsce? W Kairze... a, to co innego. To poza ZSRE.