Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: archiwum se.pl

Janusz Korwin-Mikke: Ech, łza się kręci!

2012-05-08 4:00

Dwadzieścia lat temu ówczesny Urząd Miasta Warszawy zaczął stawiać na chodnikach słupki. Słupki mnożyły się jak króliki: najpierw w miejscach potrzebnych, potem w niepotrzebnych, a wreszcie w całkowicie absurdalnych. Przyczyna była oczywista: urzędnik, który je zamawiał, miał 10 zł łapówki od postawionego słupka.

Gdy już wydawało się, że nie ma gdzie tych słupków stawiać, okazało się, że konserwator uznał, że słupki swoim wyglądem nie pasują do stolicy. Słupki powyrywano (nie wiem, ile ten urzędnik wziął od słupka...), a na ich miejsce wstawiono nowe słupki. Po 10 zet eł pe od słupka.

Posłem byłem przez półtora roku. Na początku mego posłowania zrobiono nowe kafelki i krany we wszystkich toaletach. A jeszcze nie udało mi się tego Sejmu rozwiązać, gdy te kafelki zerwano, krany zdemontowano i założono Nowe, Lepsze. Nie wiem, ile wzięła Kancelaria Sejmu...

Teraz słyszę, że części autostrad nie można oficjalnie oddać do użytku, bo nie ma ekranów zagłuszających. Powstaje pytanie: jaki bęcwał kazał, by przy każdej autostradzie wszędzie były te ekrany? Wiadomo: ten, co ma działkę za postawienie każdego ekranu.

Dwadzieścia lat temu brano po dyszce od słupka. Teraz ci złodzieje rozzuchwalili się, bo dostrzegli, że są całkowicie bezkarni. Są mianowani przez swoją partię polityczną, a jeśli ich partia przegra, to przyjdzie inna partia polityczna. Ich oczywiście z roboty posunie, ale afery nie ujawni, bo jej ludzie też chcą się nakraść!

A wiecie Państwo, jak gigantyczne pieniądze tracimy wskutek ubezpieczeń? Dawniej, gdy samochód miał uszkodzenie, zajeżdżało się do warsztatu. Fachowiec stuknął młotkiem, coś przykręcił, przypasował jakąś część - i wyjeżdżało się z warsztatu, będąc uboższym o 50 złotych.

Teraz zajeżdżamy do warsztatu. Tam w ciągu dwóch dni zajeżdża inspektor PFU (Polskiej Firmy Ubezpieczeniowej). Inspektor wydaje glejt na naprawę. Warsztat kupuje nowiutkie części pasujące do zużytego samochodu jak kwiatek do kożucha - ale PFU płaci, więc właściciel jest zadowolony. Potem warsztat wystawia rachunek na 5000 złotych. Właściciel nie protestuje, bo płaci PFU. Warsztat nie protestuje, bo dobrze zarabia. PFU nie protestuje, tylko na następny rok podnosi składkę ubezpieczeniową. Obowiązkową przecież.

Ludzie klną, ale tylko przez parę dni w roku. Potem zapominają... To są GIGANTYCZNE koszty, ale kierowcy nie zdają sobie sprawy, że gdyby zlikwidować obowiązkowe OC, to płaciliby dziesięć lub więcej razy mniej. I tak jest ze wszystkim. Od bucików dziecinnych (dziesięć razy droższych niż w normalnym kraju) po turbiny w elektrowniach. Co tam - podatnik zapłaci!

A ilu ludzi zarobi!

To ja mam propozycję: wypowiedzmy Rosji wojnę za "Smoleńsk". Oni obłożą bombami wszystkie nasze miasta... i bardzo wielu ludzi zarobi na odbudowie zniszczonych domów! Bezrobocie zniknie jak ręką odjął! Tylko najpierw odbudujmy zniszczony w 1944 most w Józefowie koło Otwocka!