Nieznany mi osobiście p. Mateusz Kijowski wraz z kilkoma wspólnikami wezwali do tego, by 13 grudnia wyjść na ulice i obalić ten przebrzydły "Rząd" PiS. Jest to bardzo atrakcyjna propozycja. Wymaga jednak kilku drobnych uzupełnień.
Przede wszystkim: kto miałby ten "Rząd" obalać? Rządy z ulicy obalają ludzie, którzy nie mają nic do stracenia prócz kajdan - jak to ujął klasyk. Tymczasem my wszyscy mamy sporo do stracenia. Natomiast ci, co mieli mało do stracenia, teraz mają do stracenia 500 plus...
Więc p. Kijowski nie ma co liczyć na ulicę.
Jednak drugi punkt jest ważniejszy: kto miałby rządzić po obaleniu tego przebrzydłego "Rządu"?
Obawiam się, że za plecami p. Kijowskiego stoją ludzie, którzy chcieliby rządzić jak przedtem - czyli rozkradać Polskę. Dlatego nie ma ta idea mojego poparcia. Ja, owszem: zgadzam się, że ten PiS-owski "Rząd" jest okropny. Zgadzam się, że szkodzi krajowi. Jednak Polska przeżyła już gorsze rzeczy niż "Rząd" PiS, mamy (na szczęście) doskonale rozwiniętą czarną i szarą strefę, nasi dzielni wielcy przemysłowcy wiedzą, komu dać w łapę, by ominąć idiotyczne pomysły PiS - a na razie ważniejsze jest, by PiS powsadzał do więzień, kogo trzeba.
Trochę dziwne, że zaczęli od sprawy p. Józefa Piniora. Jeśli nawet prokuratura ma niezbite dowody - to sprawa jest absolutnie drobna i niczego nie rozwiąże ani nie wyjaśni. Polska ma tysiąc (to nie przesada!) razy poważniejsze problemy.
Tym niemniej ciekawe jest, że prokuratura atakowana jest argumentami: "Przecież to zacny człowiek, zasłużony dla Solidarności...". Dokładnie to samo było w PRL: nie można było skazać nikogo za łapówki, bo był zasłużony dla PZPR...
Jeszcze raz piszę: o winie p. Piniora trzeba mnie dopiero przekonać. Jednak ten styl obrony jest absolutnie niedopuszczalny. Zasługi to ewentualnie powód, by sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Natomiast nie mogą w żaden sposób wpływać na działanie policji i prokuratury.
Natomiast 13 grudzień to data, która powinna skłaniać do myślenia o zupełnie innym rozwiązaniu niż wychodzenie na ulice i demonstrowanie przeciwko "Rządowi".
Powinniśmy pomyśleć o jakimś przyzwoitym zamachu stanu.
W Polsce nie mamy króla. W związku z tym jedyną instytucją, której zależy na tym, by panował spokój, trwał rozwój gospodarczy, jest wojsko. Wojsko bowiem dba o państwo, któremu służy - a rozwój gospodarczy jest potrzebny, by wojsko miało pieniądze na swoje (kosztowne przecież) zabawki.
Gdyby więc kilku generałów poszło śladami śp. gen. Augusta Pinocheta i zrobiło zamach jak w Chile, internując polityków z PO, PiS, PSL, SLD - to ludzie podskoczyliby z radości i obdarzyli wojskowych zaufaniem.
Na łożu śmierci śp. gen. Wojciech Jaruzelski wyznał, że żałuje jednego: że jak już zrobił to pronunciamento 13 grudnia, to nie zrobił takich radykalnych reform, w wyniku których zrujnowane Chile w dwa lata stało się najbogatszym krajem Ameryki Łacińskiej.
Więc...?
ZOBACZ: 13 grudnia policja będzie chronić dom prezesa. Protesty pod domem Kaczyńskiego