Janusz Korwin-Mikke

i

Autor: archiwum se.pl

Janusz Korwin-Mikke: Buldogi pod dywanem

2012-06-19 4:00

Bardzo wielu ludzi mówi: "Dajcie już spokój z tymi agentami. Co za różnica - po dwudziestu latach - czy ktoś kapował za komuny?". Potem ten ktoś ubiega się w banku o pożyczkę. I albo jej nie dostaje, albo dostaje na bardzo ciężkich warunkach. I widzi, że ktoś inny tę pożyczkę dostał od ręki - na niższy procent. I nie rozumie dlaczego. A gdyby istniał spis agentów bezpieki, toby do niego zajrzał. I dowiedział się, że udzielający i biorący pożyczkę - należą do jednej "stajni"...

Albo po prostu odczuwają do siebie sympatię. Jako "zagrożeni przez reżym", który chce dokonać lustracji.

Mam na myśli normalną LUSTRACJĘ, czyli prześwietlenie ludzi. Bo np. PiSmeni to nie chcą robić "lustracji", tylko powyrzucać z posad ludzi związanych z PRL-em - i zająć po prostu ich miejsce. I wtedy pożyczki udzielałby członek PiS-u sympatykowi PiS-u... Nie mam najmniejszych wątpliwości. A ja zrobiłem w 1992 roku tylko lustrację. Miała polegać tylko na UJAWNIENIU nazwisk tajnych agentów. Tajnych - bo oficerowie są znani. I Antoni Macierewicz tej uchwały NIE wykonał. Ujawnił tylko nieaktualnych tajnych współpracowników. Reszta działa sobie skrycie nadal.

Gdyby doszło do lustracji, właściciel banku wezwałby dyrektora i spytał: "Panie, dlaczego pan dałeś Kowalskiemu takie korzystne warunki? Dlatego, że był, tak jak pan, TW SB?".

I wywaliłby takiego dyrektora. Działającego przecież na szkodę banku. Trzeba pamiętać, że ze "służb" nigdy się tak całkiem nie wychodzi. A nawet jak się wyjdzie, pozostają silne więzy sympatii. I trzeba te więzy ujawnić.

"Służby" są jednak podzielone i skłócone. Trwa między nimi walka o pieniądze i wpływy. Jest to walka buldogów pod dywanem: czasem usłyszymy warkot, czasem pojawi się zakrwawiona łapa... a czasem wylatuje jakieś ciało. Istnieje, oczywiście, szansa, że śp. Sławomir Petelicki popełnił samobójstwo. Ale znam Go od 20 lat, spotykałem Go często, bywał u mnie w domu - i naprawdę nie robił wrażenia kandydata na samobójcę.

Zresztą jaki Polak popełnia samobójstwo tuż przez decydującym meczem reprezentacji?!?

A z drugiej strony: gdyby ktoś chciał "sprzątnąć" Generała - to zrobiłby to właśnie tuż przed meczem. Gdyby jeszcze Polska wygrała - to przez dwa tygodnie o niczym innym by nie mówiono, a potem nad tą trumną zapanowałaby cisza. Mordercy mieli trochę pecha...

A czy samobójca nie zostawia jakiegoś listu pożegnalnego? Choćby do rodziny? Z tym, że Generał nienawidził obecnego reżymu - więc przekonany jestem, że nawet gdyby miał popełnić samobójstwo z powodów prywatnych, to napisałby, że odbiera sobie życie, bo nie może patrzeć, jak klika Kaczyński-Palikot-Miller-Pawlak-Tusk rozkrada Polskę. I Generał elitarnej jednostki odbiera sobie życie w kącie garażu??? W dodatku w pierwszych doniesieniach mówiono o dwóch postrzałach: w głowę i w prawą pierś. Nawet komandosi tego chyba nie potrafią. Może uda się to kiedyś wyjaśnić?