Janusz Korwin-Mikke: Bezpłatna szkoła

2011-08-30 4:00

Jesteście Państwo zaszokowani cenami podręczników szkolnych? A niby czym?! Przecież tłumaczyłem, że gdyby istniał przymus posiadania telefonów komórkowych, to ceny komórek by rosły. Ponieważ istnieje przymus uczęszczania do szkoły i przymus nabywania podręczników zatwierdzanych przez monopolistę, czyli Ministerstwo Edukacji Narodowej, to ceny rosną. Gdyby zlikwidować MEN - to siedlisko najgorszej tępej komuny - ceny zaczęłyby spadać.

Parę lat temu za połączenie przez komórkę płaciłem 2,90 zł - obecnie: 20 gr. Przy czym wartość złotówki wskutek inflacji spadła. Gdyby nie istniało to cholerne MEN z bandą urzędasów, tak samo tanie byłyby dziś podręczniki. No, może nie 13 razy tańsze, ale na pewno by z roku na rok taniały, a nie drożały. Chcieliście mieć państwowe szkoły i MEN - no to macie, czego chcieliście.

Daliście się oszukać, że edukacja powinna być publiczna, a nie prywatna? No to macie. Bo przecież nie chodzi tylko o ceny podręczników. Gorzej, że drożeje sama szkoła.

Socjaliści z "Bandy Czworga" okłamują Was bezczelnie. Twierdzą, że szkoła jest - i powinna być - "bezpłatna". Ale czy nauczyciele pracują za darmo? Pie...

To znaczy, że SZKOŁA JEST PŁATNA. Tylko Państwo nie widzicie, ile płacicie. I właśnie o to IM chodzi: byście Państwo tego nie widzieli. By Państwu się zdawało, że nie płacicie NIC.

Tymczasem płacicie. Parę razy za drogo.

W szkole normalnej, czyli prywatnej, jest właściciel i dyrektor w jednej zazwyczaj osobie - i ten dyrektor jeszcze uczy. W szkole reżimowej jest dyrektor i czterech wicedyrektorów i biorą oni pensje znacznie wyższe niż nauczyciele. Ale nie uczą, bo kiedy, skoro co chwila muszą odpowiadać na faksy z MEN, e-maile z Wydziału Oświaty i lecieć na kolejną kursokonferencję?

Więc ta szkoła już jest droższa o te pięć etatów; nie tylko o ich pensje netto, ale też o podatki, zasiłki ZUS dla tych dyrektorów i ich rodzin...

Czy biednego człowieka stać na posyłanie dziecka do takiej drogiej, a jednocześnie tandetnej szkoły?

Bogaty sobie poradzi. Bogaty albo posyła dziecko do szkoły prywatnej (niekoniecznie zresztą dobrej, bo nie ma konkurencji...), albo stać go na opłacanie korepetycji. A biedny skoro już zapłacił za szkołę...

...a prawda: Państwo myślicie, że za szkołę nie płacicie?

Mylicie się.

Idziecie kupić bochenek chleba, płacicie 3 złote... Ale piekarz płaci od tego podatek 1,60 zł. Gdyby go nie płacił, sprzedawałby chleb po 1,40. No więc kupując tylko ten chleb, zapłaciliście Państwo 40 groszy za szkołę.

Skąd wiem, że 40 groszy? Bo podatek to 1,60 zł, a na "oświatę" idzie ćwierć budżetu.

I ten podatek jest w KAŻDEJ cenie. W ten sposób płacicie za szkołę. To znaczy: za szkołę i za MEN, i za wydziały oświaty w województwach, powiatach i gminach, i na tych czterech wicedyrektorów. I za te kursokonferencje.

Jak jesteście bardzo bogaci, to płaćcie nadal. Ja chcę mieć prywatną tanią szkołę. I jeść chleb po 1,40 zł.