"Super Express": - Komu będzie pan kibicował w finale?
Janusz Głowacki: - Zdecydowanie Hiszpanii.
- Dlaczego tak zdecydowanie?
- Pod każdym względem prezentuje piłkę znacznie atrakcyjniejszą niż Holandia. Nie jestem ekspertem, ale to, co Hiszpanie pokazali w półfinale z Niemcami, było czymś fantastycznym. Niemcy w ogóle nie istnieli, zostali w niebywały sposób rozpracowani. Wszystko było doskonale wymyślone, przy doskonałej technice. Równie dobrze mogło być 4:0. Rozłożyli być może najbardziej poukładaną drużynę na świecie. Wynik z Holandią jest jednak otwarty. Na takich turniejach po rewelacyjnym meczu może przyjść słaby.
- Cały turniej w RPA podobał się panu czy rozczarował?
- Był zaskakujący i raczej ciekawy. Przykro mi, że tak szybko odpadły Brazylia i Argentyna. Ich mecze z Holandią i Niemcami przypadły na zbyt wczesną fazę. Każda drużyna miała jednak wzloty i upadki, jakieś porażki. Olbrzymim rozczarowaniem był Christiano Ronaldo, ale o tym mówią już wszyscy. Pozytywnym zaskoczeniem był Urugwaj i Diego Forlan, którego gwiazda w pełni rozbłysła na tych mistrzostwach.
- Przed mistrzostwami też pan kibicował Hiszpanii?
- Nie, zawsze wspierałem Portugalię, ale ta nadzieja prysła, jak większość moich nadziei
jak nadzieja na dobrą reprezentację Polski?
- Przykro to mówić, ale może lepiej, że nas w RPA zabrakło. Jesteśmy dziś na takim poziomie, że moglibyśmy tylko najeść się wstydu. Żenujący występ w sparingu z Hiszpanią obnażył nas. Pokazał, że powinniśmy wziąć się za siebie. Boję się, że dwa lata do mistrzostw Europy to zbyt mało, by to poprawić. Ale kibicowi pozostaje tylko wierzyć, że będzie lepiej.
Janusz Głowacki
Pisarz i dramaturg