"Super Express": - Tegoroczna akcja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy chyba bardziej niż w latach poprzednich stała pod znakiem ataków na Jurka Owsiaka. Jak pani to ocenia?
Janina Ochojska: - Te ataki raz są większe, raz mniejsze, ale każdego roku naprawdę mnie one zadziwiają. Nie wiem, może to kwestia zawiści. Po pierwsze jednak, Jurek bardzo wyraźnie komunikuje, ile wydaje pieniędzy i na co. Po drugie, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, tak samo zresztą jak inne organizacje, jest bardzo dokładnie kontrolowana przez audytorów i najróżniejsze instytucje państwa.
Patrz: Prof. Krystyna Pawłowicz dla SE o Orkiestrze Owsiaka: To lewacka ideologia
- Domyślam się, że ponieważ WOŚP jest tak głośną akcją, tym dokładniej jest ona kontrolowana.
- Oczywiście, można to wszystko zanegować i powiedzieć, że audytorzy się mylą, a wszyscy, którzy stoją na czele WOŚP, są nieuczciwi. W ten sposób dojdziemy jednak do jakiegoś absurdu. Akurat sam Jurek i jego organizacja cieszą się z mojej strony ogromnym zaufaniem. Tym bardziej że Jurka znam prywatnie i wiem, jakim jest człowiekiem, i wiem, że na coś takiego by sobie nigdy nie pozwolił.
- Na to wszystko, co mu się zarzuca?
- Dokładnie. Kiedy jest się osobą tak znaną jak on, to ma się co chronić. To, co ma Jurek, to wiarygodność i zaufanie społeczne. I nie zrobi nic, żeby to podważyć. Wie doskonale, że im większym zaufaniem się go obdarza i im większą ma wiarygodność, tym więcej ludzie dadzą. A przecież to nie są pieniądze dla niego, tylko dla tych, którzy ich potrzebują.
- Trzeba przyznać, że cała ta atmosfera podejrzeń sprawiła jednak, iż na poniedziałkowej konferencji prasowej, podczas której dziennikarze wypytywali go o zarzuty kierowane pod jego adresem, wyraźnie stracił nerwy. Może powinien być ponad to?
- Zawsze jest lepiej trzymać emocje na uwięzi. Pojawia się jednak pytanie, ile można wytrzymać. Wyraźnie Jurkowi puściły nerwy, ale w żaden sposób nie chcę tego oceniać. Trochę go nawet rozumiem. Łatwo bowiem mówić, żeby zachować spokój, ale kiedy na kolejnym blogu czytam, jaką to ja mam wysoką pensję albo że Polska Akcja Humanitarna zabiera pieniądze biednym w Polsce, to czasami też reaguję natychmiast, tłumacząc, co robimy i ile zarabiam. I wcale nie jest to 50 tys. zł, jak się pisze, ale 4400 zł. To jednak nie pomaga, bo ludzie i tak wiedzą swoje.
- Jurkowi Owsiakowi i WOŚP nie zaszkodzi to, że dał się ponieść emocjom?
- Nie sądzę. Ludzie, którzy go popierają i rozumieją to, co robi, ze zrozumieniem stwierdzą tylko, że puściły mu nerwy. I tyle. Zresztą emocjonalność Jurka to także siła i jego, i jego akcji. W czasie finałów zawsze kipi z niego pozytywna energia. Tym bardziej że pewnie gdyby nie emocje, to nie dałby rady poradzić sobie z ogromem przedsięwzięcia, które tworzy. Zamiast więc się go czepiać, rzucać pod jego adresem jakieś bzdurne oskarżenia, lepiej mu pomagać w tym, co robi. A jeśli ktoś ma jakieś podejrzenia, zawsze może go skontrolować sam. Zawsze jakaś kontrola może przyjść do jego fundacji jeszcze raz, ale efekt zawsze będzie taki sam. To, co Jurek robi, robi z ogromną uczciwością i sercem.
- Skąd się pani zdaniem biorą oskarżenia pod jego adresem? Te, że na WOŚP zarabia pieniądze, że chce być popularny, że jest grubiański, a do tego demoralizuje młodzież.
- Przede wszystkim chciałabym, żeby ktoś demoralizował młodzież tak jak Jurek. W tym sensie, że ludzie są gotowi, nawet przy skrajnych warunkach atmosferycznych, stać na ulicy i zbierać pieniądze. Jego popularność jednak z czegoś się bierze, a grubiaństwo? Rozumiem, że w emocjach potrafi powiedzieć różne rzeczy, ale jest człowiekiem o dużej kulturze osobistej i ja z jego strony nigdy nie doświadczyłam grubiaństwa.
Janina Ochojska
Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej