"Super Express": - Jak ocenia pan pomysł Ministerstwa Edukacji w sprawie lekcji WF?
Jan Tomaszewski: - To strzał w dziesiątkę, pani minister Kluzik-Rostkowskiej mogę tylko przyklasnąć. Brawo, Joasiu!
- Czy zmiana systemu oceniania nie zniechęci uczniów do aktywności fizycznej?
- Wręcz przeciwnie! Dziś WF to nauczanie jakichś idiotycznych fikołków, skoków przez kozły, wymyków. Prawie połowa dzieci nie chce w takich lekcjach uczestniczyć. Przynosi zwolnienia od rodziców. Takim postępowaniem doprowadzimy do sytuacji, w której będziemy mieć ludzi bardzo wykształconych, którzy jednak większość czasu spędzać będą w szpitalach. Od lat postuluję, by lekcje wychowania fizycznego zastąpić lekcjami wysiłku fizycznego. Aby zlikwidować bezsensowną rywalizację, w wyniku której ci bardziej zdolni mogą drwić z tych, którzy rywalizację przegrywają.
- I to mówi pan, bramkarz reprezentacji Kazimierza Górskiego? Przecież rywalizacja sportowców jest rzeczą normalną i pożądaną!
- Sam pan powiedział: sportowców. Jak ktoś jest zdolny, powinien uczestniczyć w SKS-ie, być reprezentantem szkoły. W szkole ważna jest nie rywalizacja, ale to, żeby wszystkie dzieci uczestniczyły w zajęciach z WF. Jak lekarz wypisze zwolnienie dziecka z powodu np. chorych nóg, to powinien dać zalecenie alternatywnego sportu, w którym używa się rąk. Teraz mamy sytuację, w której nie lekarze, a rodzice zwalniają dzieci z WF. Jakoś z polskiego, fizyki czy historii zwolnień nie ma.
- Czyli jest pan jednak za tym, żeby oceny na lekcjach WF utrzymać?
- Oczywiście, że tak! Ale oceniać powinno się postępy ucznia. Jak jest mniej zdolny, powinien być oceniany za to, czy się stara, robi postępy. Jak jest bardzo zdolny - może mieć szóstkę. Analogicznie jednak - jak ktoś sobie zajęcia z wysiłku fizycznego lekceważy, nauczyciel powinien mieć prawo nie przepuścić takiego ucznia do następnej klasy.
Czytaj: NOWY SONDAŻ prezydencki: Komorowski 40,4%, Duda 30,6%