„Super Express”: – Sąd II instancji uznał pana za winnego zniesławienia mec. Bogumiły Górnikowskiej, de domo Ćwiąkalska, która poczuła się urażona mieszaniem jej do sprawy dzikiej reprywatyzacji. Pomocną dłoń wyciągnęli premier Morawiecki i prezydent Duda. Ten ostatni w niedzielę zaprosił pana do siebie. Wielu uznało, że zaprzedał pan duszę pisowskiemu diabłu.
Jan Śpiewak: – Wykorzystam każdą legalną drogę, którą ma do dyspozycji każdy obywatel, by zdjąć z siebie piętno kryminalisty. Złożę wnioski do rzecznika praw obywatelskich i prokuratora generalnego o kasację do Sądu Najwyższego. Jednocześnie złożę też wniosek do Andrzeja Dudy o ułaskawienie.
– W czasie pańskiej wizyty w Pałacu Prezydenckim Andrzej Duda dał nadzieję, że rozpatrzy ten wniosek na pana korzyść?
– Nic nie sugerował. Powiedział, abym złożył wniosek, a on – po zapoznaniu się ze szczegółami sprawy – postara się go rozpatrzeć jak najszybciej.
– Nie szkodzi pan sobie tym spotkaniem? Po nim i po ciepłych słowach pod pana adresem ze strony Mateusza Morawieckiego został pan uznany za pisowca i zdrajcę lepszej sprawy. Po co to panu?
– Nie od dziś próbuje się mnie zapisać do PiS. Jeszcze Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła o mnie per cyngiel PiS. Mogę tylko powiedzieć, że to ja jestem na nagraniach, gdzie Jarosław Kaczyński mówi o „operacji Śpiewaka”, która zablokowała budowę wieżowców na Srebrnej. Mam sporo procesów z ludźmi PiS. W styczniu zacznie się choćby mój proces z Dariuszem Mateckim. To moim zdaniem dowodzi, że uderzam w każdą władzę, gdy wymaga tego interes społeczny. Ja szanuję urząd prezydenta i dziękuję mu za to, że zainteresował się moją sprawą.
– Nie czuje się pan wykorzystywany przez PiS? Bo wyraźnie pańska sprawa jest dla jego polityków dowodem, że sędziów trzeba spacyfikować.
– Oczywiście, koincydencja tego wszystkiego jest nieszczęśliwa, ale to nie ja postanowiłem wydać ten wyrok 13 grudnia i utajnić jego uzasadnienie. Zdaję sobie sprawę, że PiS może to wykorzystywać politycznie, ale jak mówię – nie ja jestem odpowiedzialny za to, że wyrok i pomysły PiS dotyczące sędziów zbiegły się w czasie.
– Pańska krytyka wymiaru sprawiedliwości nie jest jednak formą wsparcia dla kolejnych kontrowersyjnych zmian w sądownictwie, które chce przeprowadzić PiS?
– Nie popieram ani tych zmian, ani sposobu, w jaki PiS chce je wprowadzić. Uważam, że trzeba zmienić cały system wymiaru sprawiedliwości, a nie – jak chce tego PiS – tylko ludzi, którzy go tworzą. I jasne – reforma jest potrzebna, ale nie wierzę, że zmiany wprowadzane przez PiS cokolwiek realnie zmienią.
– Wracając do konkretnej sprawy z panią Górnikowską: nie brakuje zarzutów, że swój prywatny problem rozciąga na szerszy problem dzikiej reprywatyzacji. I że to pomieszanie z poplątaniem.
– Moja sprawa jest o tyle istotna, że to nie tyle sąd nade mną. Czuję bowiem, że to także sąd nad wieloma ofiarami dzikiej reprywatyzacji, którzy ciągle walczą w sądach, ciągle borykają się z zadłużeniami, ciągle walczą z eksmisjami. Myślę więc, że jest to ważna społecznie sprawa. Oprócz reprywatyzacji, dotycząca także niezwykle istotnej kwestii, jaką jest wolność słowa.
– Nie przekroczył pan tej granicy, gdzie wolność słowa się kończy, a zaczyna pomówienie?
– Redaktor Czuchnowski może powiedzieć, że PiS to mafia i sąd go uniewinnia. Jest przy okazji oburzenie ze strony liberalnych mediów, że ktoś pozywa Czuchnowskiego. A gdy dzieje się to samo ze mną i próbuje się wykorzystać prawo karne, by uczynić mnie przestępcą, to oni są zachwyceni. Tym bardziej, że doprawdy nadal nie wiem, za co został skazany i gdzie miałem skłamać.
– Nie za sugestie, że pani Górnikowska uczestniczyła w krzywdzie, jaką była dzika reprywatyzacja?
– Jeśli nie jest dziką reprywatyzacją bycie kuratorem osoby, która nie żyje od pół wieku i w ten sposób przejmować nieruchomość, na podstawie zresztą rozporządzenia Hanny Gronkiewicz-Waltz, a nie na podstawie decyzji administracyjnej, to ja już nie wiem, co jest dziką reprywatyzacją.
– Sąd uznał, że określenie działalności pani Górnikowskiej dziką reprywatyzacją narusza jej dobra osobiste. Bo może rzeczywiście powiedział pan za dużo?
– Cóż, udowodniliśmy przed sądem, że pani Górnikowska naruszyła przepisy, przekraczając zakres swojej kurateli. Bez niej nie byłoby reprywatyzacji, którą potem zresztą unieważnił sąd. Nie byłoby dramatów lokatorów. Przypomnę, że jeden z lokatorów tej kamienicy – co zeznał pod przysięgą – mówił, że przedwcześnie ze względu na stres i napięć zmarło czterech lokatorów. Zeznał, że jedna z pań prosiła, żeby nie podłączać jej do respiratora, bo tak była tą sprawą zmaltretowana. Tych zeznań sąd przy wydawaniu wyroków zupełnie nie uwzględnił. To też wskazuje na charakter tego orzeczenia. To niebezpieczny precedens, który pokazuje, że można kryminalizować tego typu wypowiedzi. Działa tu efekt mrożący. Inni ludzie patrzą na to, co dzieje się w stolicy, co sądy robią ze mną, i myślą sobie, że nie warto walczyć o sprawiedliwość i interes mieszkańców, bo można za to zostać bardzo surowo ukaranym.
Rozmawiał Tomasz Walczak
Jan Śpiewak: Złożę wniosek do prezydenta Dudy o ułaskawienie
2019-12-17
7:10
Nie popieram proponowanych przez PiS zmian w sądownictwie – mówi Jan Śpiewak, skazany za zniesławienie córki ministra Ćwiąkalskiego

i