Jan Bury oszukał sąd i zniknął

2016-04-09 4:00

Czarne chmury zbierają się nad baronem ludowców z Podkarpacia Janem Burym (53 l.). Polityk, któremu prokuratura postawiła zarzuty związane z korupcją, a także z głośną sprawą ustawiania konkursów w NIK, wpłacił do tej pory jedynie 100 tys. zł poręczenia majątkowego. A powinien przelać na konto sądu milion złotych.

- Jan Bury wpłacił dotychczas 100 tys. zł tytułem poręczenia majątkowego i miał 30 dni na założenie hipoteki na nieruchomościach wartych 900 tys. zł. Ale do tej pory tego nie zrobił. Mimo naszych wezwań, pism i ponagleń. Obecnie prokuratura rozważa inne środki prawne, które pozwoliłyby zabezpieczyć tę kwotę - mówi "Super Expressowi" Tomasz Tadla z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. To właśnie ta prokuratura postawiła politykowi sześć zarzutów dotyczących m.in. przyjęcia ponad 900 tys. zł jako łapówki za wpływanie na działanie różnych instytucji państwowych. Kolejne, dotyczące niezgodnego z prawem wpływania na obsadę stanowisk w NIK, usłyszał niedługo później. W sumie grozi mu do 12 lat więzienia.

Tuż po postawieniu zarzutów katowiccy śledczy wnioskowali o areszt dla Burego. Ale do wniosku prokuratury nie przychylił się sąd. Wobec polityka zastosowano środki zapobiegawcze. - Zastosowaliśmy poręczenie majątkowe w wysokości 1 mln zł oraz dozór policyjny. Bury odwoływał się, ale sąd utrzymał je w mocy - mówi nam prokurator Tomasz Tadla. Co na to polityk? Wczoraj nie odbierał od nas telefonu ani nie odpisał na SMS-a. Przypomnijmy, że podejrzenia o korupcję przyczyniły się do tego, że Bury nie dostał się do Sejmu obecnej kadencji. 

ZOBACZ: NIK chroni kumpla Jana Burego