Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Jak za Gomułki

2012-11-04 1:04

"Z pozoru wszystko było wiadome, ale detaliczne zeznania świadków i krętackie wyjaśnienia oskarżonych przybliżają klimat, smak i zapach stalinowskiego piekła". Stalinowskie piekło? Któż tak może pisać? Cenckiewicz? Gontarczyk? Inny oszołomski historyk IPN? Ale czytajmy dalej: "Wielu przecież nie przeżyło, nie przeżyli bohaterowie AK: generał Fieldorf ťNilŤ, gen. Krzyżanowski ťWilkŤ, nie przeżyli przywódcy polityczni: PPS - Kazimierz Pużak, Narodowej Demokracji - Adam Doboszyński. Nie przeżył znany piłsudczyk Wacław Lipiński ani intelektualista i komunista Leon Gecow".

Kto przywołuje piłsudczyków? Prof. Wysocki, Roszkowski? Kto wymienia Doboszyńskiego, autora słynnego "antysemickiego" marszu na Myślenice w 1936 r.? Zapewne Jan Żaryn albo Leszek Żebrowski? Ale nie, te słowa napisał kilka dni temu w redakcyjnym komentarzu… Adam Michnik. Napisał, bo - jak przyznaje - przeczytał wydane ostatnio stenogramy procesu Romana Romkowskiego, Józefa Różańskiego i Anatola Fejgina z 1957 r. Gdyby nazwiska tych trzech wysokich funkcjonariuszy bezpieki wybrał z całej rzeszy stalinowskich oprawców ktoś inny, tekst mógłby zostać uznany za antysemicki. A tak mamy "ważny dokument tamtych podłych czasów". Ale i tak przecierałem oczy ze zdumienia, bo dla gazety Michnika czasy te były na ogół trudne, złożone, a ludzkie wybory skomplikowane.

Michnik nazywa dalej AK-owców "pokoleniem bohaterów i ofiar totalitarnych dyktatur". No, tym razem to już przegiął. Przecież niedawno Seweryn Blumsztajn pisał o nich per bandyci. Dopiero się kolega obrazi. Wśród wymienionych z nazwiska "odpowiedzialnych za terror" jest jeszcze Jakub Berman. Mnie zabrakło co najmniej kilku innych, np. sędziego Stefana Michnika czy prokurator Heleny Wolińskiej. Ale gdy przed laty, jeszcze w "Życiu Warszawy", omawiałem zasadność ekstradycji Wolińskiej-Brus z Wielkiej Brytanii do Polski, Marek Beylin z "Gazety" nazwał to wstrętną pomarcową propagandą. Odpisałem, że chyba cofnął się do 1956 r., bo wtedy krwawa prokurator dostała ciężkie zarzuty, tyle że za swoje zbrodnie nigdy nie odpowiedziała. Tak jak większość funkcjonariuszy "stalinowskiego piekła". Z wyjątkiem nielicznych, w tym Romkowskiego, Różańskiego i Fejgina. Na tym m.in. polegała gomułkowska "odwilż".

Tak jak kiedyś dla Gomułki, tak dziś dla Michnika stalinowscy sędziowie i prokuratorzy, którzy więzili, oskarżali i skazywali "bohaterów AK" i nie są odpowiedzialni za terror. Wystarczy obwinić szefów bezpieki i "bezpośrednich oprawców, czyli oficerów śledczych". Podległy aparatowi represji aparat sądowego bezprawia nie istniał? Poza tym Michnik w potępianiu stalinizmu nie jest pierwszy. Właśnie w 1956 r., kiedy aresztowano Romkowskiego, Różańskiego i Fejgina, słynny referat wygłaszał Chruszczow.

Adam Michnik konkluduje: "Oskarżono i skazano konkretnych ludzi, ale nie system władzy, który pozwalał tym ludziom zło czynić. System ocalał". I choć większości konkretnych ludzi, w tym Wolińskiej czy Michnika (Stefana), nie skazano, to pisanie 23 lata po okrągłym stole, że "system ocalał" to już duża odwaga.

Nasi Partnerzy polecają