"Super Express": - Jeszcze Mateusz Morawiecki nie uzyskał wotum zaufania od Sejmu, a już Jarosław Kaczyński mówił w wywiadzie o głębokiej rekonstrukcji rządu. Niektórzy odebrali to jako sygnał, kto tu rządzi i kto panu premierowi będzie urządzał Radę Ministrów. To słusznie intuicje komentatorów?
Jan Maria Jackowski: - Absolutnie niesłusznie. Jest rzeczą naturalną, że lider środowiska politycznego, w tym wypadku Zjednoczonej Prawicy, które stanowi zaplecze rządu, z pierwszej ręki ma informacje dotyczące ustaleń między kierownictwem poszczególnych stronnictw i premierem na temat przyszłości Rady Ministrów. Trudno by było inaczej.
- Nie lepiej było zachować trochę pozorów i przynajmniej poudawać, że pan premier będzie dużo bardziej samodzielnym premierem niż jego poprzedniczka?
- Byłoby to rodzaj obłudy. W tym wypadku mamy do czynienia z sytuacją, że plan zmian w rządzie, który został zarysowany, ustalono na szczeblu koalicji. Nie widzę tu nic niestosownego. A ponieważ pojawiły się pytania dotyczące kształtu rekonstrukcji, to pan premier Kaczyński powiedział, że należy się spodziewać, jak się wyraził, "dosyć głębokiej" rekonstrukcji. Dał tym wyraźny sygnał, że zmiany w rządzie będą, i to już wkrótce.
- Jak duży wpływ na skład rządu będzie miał Mateusz Morawiecki?
- Będzie miał tu jakąś swobodę? Że jak się na coś uprze, to się partia na to zgodzi?
- Pan premier Morawiecki ma silną osobowość, ma duże doświadczenie w zarządzaniu, a także umiejętność dobierania sobie takich pracowników, jakich potrzeba. W związku z tym jestem przekonany, że zmiany, które są sygnalizowane, będą realizowane w zgodności z jego wnioskami z przeglądu ministerstw, jakiego właśnie dokonuje.
- Są takie zmiany, które mogłyby naruszyć sporo interesów frakcyjnych, i to byłoby jakąś miarą niezależności. A może są takie osoby, których wymiana ze względu na układ sił jest niemożliwa do przeprowadzenia?
- Jeżeli te zmiany będą konsultowane w ramach zaplecza politycznego, to nie widzę takiego niebezpieczeństwa. I nie wyobrażam sobie, żeby takich konsultacji nie było, bo jak już mówiłem, to coś naturalnego. To pewna pragmatyka polityczna, która dotyczy wszystkich krajów demokratycznych.
- Co oznacza "dość głęboka" rekonstrukcja? Ilu ministrów będzie musiało się pożegnać z rządem?
- Na temat zakresu i głębokości zmian nie wypowiadam się, dopóki nie będzie o nich informował pan premier. To on podejmuje decyzje, on składa wnioski do pana prezydenta o odwołanie i powołanie ministrów. Zostawmy więc to panu premierowi.
- Słuchając wtorkowego exposé, można by wskazać sporo zarzutów wobec wielu ministrów.
- Na podstawie exposé nie wyciągałbym konkretnych wniosków personalnych, ponieważ jak zwykle w takich wypadkach bywa, zakres zmian jest zaskakujący dla opinii publicznej. Bo tam, gdzie były oczekiwania zmian, one nie następują, a tam, gdzie ich nie było, są dokonywane.
- Niepodziewanych decyzji nie można wam odmówić - miała być wymiana kilku ministrów, a odszedł tylko premier.
- Zostawmy to naturalnemu biegowi rzeczy i trzymajmy się tego, co mówił prezes Kaczyński - że zmiany będą dość głębokie.
Zobacz także: Rekonstrukcja rządu - NAJLEPSZE MEMY [ZOBACZ]