Jacek Żakowski: Nie chcą wiązać sobie rąk

2011-08-31 4:00

Dlaczego PiS wyklucza się dobrowolnie z debat wyborczych - ocenia publicysta Jacek Żakowski ("Polityka").

"Super Express": - Czy to błąd ze strony PiS, że zrezygnował z udziału w debatach z innymi partiami?

Jacek Żakowski: - Nie. To bardzo sprytny zabieg marketingowy. Politycy PiS myślą tak: "Niech tamci sami sobie dyskutują. Akceptują obecny porządek, więc będzie im dobrze. A my w PiS jesteśmy inni, nie podoba nam się to, co się dzieje w Polsce i nie mamy o czym z nimi gadać". Co więcej, PiS jest merytorycznie bardzo słaby i nie może wystawić kandydatów, którzy mogliby się zmierzyć z ludźmi z Platformy, SLD czy PSL. I tak ugotowali dwie pieczenie na jednym ogniu. Podkreślają swój antysystemowy charakter, a jednocześnie nie demaskują swej merytorycznej słabości.

- PiS nie ma ekspertów?! Która partia ma wokół siebie tyle "think tanków", że wymienię Fundację Republikańską czy Instytut Sobieskiego...?

- Ekspertów może i mają, ale bez doświadczenia medialnego oraz nieidentyfikowalnych. Nie bardzo jest kogo rzucić na pojedynek ze starymi wyjadaczami z rządu.

- PiS zaproponował własną formułę debaty z Platformą. Zaprosił ministrów do Centrum Programowego, w którym mieli oni zdać sprawę ze swych osiągnięć.

- Te warunki zostały specjalnie tak sformułowane, żeby były nie do przyjęcia dla nikogo. PiS mógł oczywiście zakładać, że jakiś ekstrawagancki minister się wyłamie i przyjdzie, ale było to raczej nieprawdopodobne.

- Słowem, Jarosław Kaczyński znów gra na antypaństwowych nutach?

- To skrajnie antydemokratyczna, a jednocześnie taka utarta i typowa dla PiS strategia. Ta partia od początku skupiała się przede wszystkim na sprawach symbolicznych, jak lustracja, a nieco później walka z układem przy pomocy CBA. Kaczyński nie mówił wtedy, jak zamierza rządzić. Więc gdy doszedł do władzy, to miał wolne ręce i mógł robić, co chce. Prowadził ultraliberalną i najbardziej antypracowniczą politykę w III RP. Rozumiem, że również teraz nie chce "wiązać sobie rąk" jakimiś konkretnymi deklaracjami.

- Ale chyba nie ucieknie od debaty "jeden na jeden" z Donaldem Tuskiem?

- Tylko że to będzie taka pyskówka polityczna. Tusk wprawdzie będzie dążył do rzetelnej debaty, bo jest trochę lepszy merytorycznie, ale Kaczyński zrobi wszystko, by żadne weryfikowalne konkrety z jego strony nie padły. Powie np. że będzie walczył o wyrównanie dopłat. Szkoda tylko, że nie załatwił tego poprzednio.

- PiS straci czy zyska na wykluczeniu się z serii debat?

- Zyska, ale na krótką metę. Ten, kto "łamie system", zawsze na początku odnosi z tego jakieś korzyści kosztem całej wspólnoty. Jak pan jedzie autobusem bez biletu, to pan korzysta, a inni tracą, płacąc za pana przejazd w cenie swoich biletów. Prędzej czy później jednak pana złapią. W demokracji jest podobnie.

- W jaki sposób my, zwykli obywatele, ponosimy koszty tego, co robi PiS?

- PiS prowadzi do zdziczenia całej sceny politycznej. Jak jest duży populistyczny nurt, to te inne standardowe i odpowiedzialne też obniżają swój poziom. Cała debata się degeneruje, a nasze wybory stają się bardziej przypadkowe i mniej świadome. Populistyczne ugrupowania, jak np. Samoobrona, która też prowadziła antysystemową grę, swego czasu bardzo dużo na tym zyskała. I nagle znikła ze sceny politycznej.

Jacek Żakowski

Publicysta "Polityki"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki