Jacek Żakowski

i

Autor: Piotr Bławicki Jacek Żakowski

Jacek Żakowski: Minister Mucha wyraźnie tonie

2012-02-14 8:38

Czy krytyczne słowa Ewy Kopacz wobec ministra Arłukowicza zapowiadają początek wymiany zderzaków w rządzie premiera Tuska? - opinia Jacka Żakowskiego.

"Super Express": - Kiedy marszałek Ewa Kopacz, jako pierwsza z liderów PO, nieśmiało podszczypuje w wywiadzie z "Super Expressem" ministra Arłukowicza, oznacza to, że może stać się on kozłem ofiarnym zamieszania wokół ustawy refundacyjnej?

Jacek Żakowski: - Oczywiście, że może tak być. Uważam jednak, że jeżeli do tego by doszło, byłoby niezwykle niesprawiedliwe. Dostał przecież w spadku po Ewie Kopacz zupełnie nieudane reformy, a mimo to próbuje ratować sytuację tak, aby nie obciążać ani jej, ani premiera Tuska.

- Jak wiemy sprawiedliwości w polityce nie ma i merkantylny interes PO oraz rządu może wziąć górę. Po miesiącu różnych problemów rekonstrukcja nie byłaby ucieczką do przodu?

- W polityce może nie ma sprawiedliwości, ale w odbiorze społecznym jest. Wszyscy jasno widzimy, że Bartosz Arłukowicz ratuje okręt, który pani Kopacz w zasadzie zatopiła. Jeżeli więc to on miałby odpowiedzieć za zaniechania poprzedniczki, to ocena opinii publicznej byłaby jednoznaczna.

- PO nie opłaca się więc odsuwać go z funkcji ministra zdrowia?

- Duża część wyborców byłaby przekonana, że premier nie tylko popełnia błędy, ale też krzywdzi ludzi. Na dłuższą metę byłoby to więc nieopłacalne.

- A może premier wiedział od początku, co czeka nowego ministra zdrowia, dlatego wziął na to stanowisko osobę, która jest jednak spoza środowiska PO, żeby łatwiej było ją odsunąć w razie kłopotów?

- To niewykluczone, chociaż nie podejrzewałbym jeszcze premiera aż o taki cynizm. Wydaje mi się, że premier nie chciał przyznać, że te cztery lata Ewy Kopacz były zupełnie zmarnowane. Dlatego stara się ją osłaniać przed odpowiedzialnością polityczną. W sumie to nawet ładne ze strony polityka, że chce być lojalny wobec swoich podwładnych.

- Jak pan ocenia pozostałe tzw. zderzaki premiera Tuska - ministrów Gowina, Siemoniaka czy Nowaka?

- Zapomniał pan o minister sportu.

- Pani minister Musze dano chyba szansę, żeby wykazała się na w miarę, wydawałoby się, łatwym stanowisku, a nie zbierała cięgi za politykę rządu i poprzednich ministrów.

- Niewykluczone. Jednak pamiętam, że była mocno kojarzona z Grzegorzem Schetyną. Jeśli więc miałbym szukać "zderzaków", to widziałbym je raczej tutaj. Tym bardziej że minister Mucha wyraźnie tonie. Zebrało się wokół niej tyle negatywnych spraw, że trudno jej będzie z tego wybrnąć.

- Czyżby to ona miała być tą, która pierwsza opuści rząd Tuska?

- Choć jest świetnie wykształconą i niezwykle inteligentną kobietą, to pojawia się pytanie o jej kompetencje do prowadzenia resortu sportu. Pierwsze miesiące jej urzędowania wskazują, że sobie nie radzi, za co wkrótce może zapłacić. Nie wykluczam, że po prostu teka ministra trafiła do niej za wcześnie.

- Zabrakło jej zaplecza politycznego i dobrych doradców?

- Dodałbym do tego jeszcze brak doświadczenia. Jej przykład pokazuje, że nie jest źle być szefem komisji sejmowej lub wiceministrem, zanim dostanie się ministerialną tekę. Skala zaniedbań przy EURO jest tak duża, że może jej tego doświadczenia zabraknąć. Chociaż jeśli Polska zdobędzie mistrzostwo Europy, można wróżyć jej świetlaną karierę.

- Dociągnie jednak do EURO? Premier Tusk może w końcu stracić cierpliwość.

- Na razie nie skreślałbym żadnego z nowych ministrów. Niektórzy, tak jak minister Mucha, płacą frycowe, niektórzy zmagają się z kukułczymi jajami podrzuconymi przez swoich poprzedników. Poczekałbym na ich autorskie pomysły i dopiero się zastanawiał, czy spełniają oczekiwania społeczeństwa.

Jacek Żakowski

Publicysta "Polityki"