Jacek Świat: - Przyjąłem zasadę, że dopóki nie uzyskam silnych, procesowych dowodów na przebieg katastrofy smoleńskiej, to będę unikał komentarzy na ten temat. Ten list dotyczy jednak solidarności z rodzinami tych ofiar oraz sytuacji, z którą mieliśmy w Rosji i w Polsce do czynienia już po tej tragedii. I widzę wyraźne analogie obu tych sytuacji.
- Jakie?
- Teren zarówno tamtej, jak i tej katastrofy kontrolują Rosjanie. Dziś są to tzw. separatyści. I widzimy, że robią wiele, żeby utrudnić dostęp do szczątków samolotu, do ciał ofiar. Podkreślamy w liście, że holenderskie rodziny powinny więc upierać się przy pewnych procedurach. Najbardziej rzucają się jednak w oczy różnice. W tydzień po obecnym zamachu czarne skrzynki są już w Holandii i powstała międzynarodowa komisja śledcza.
- Komisja, którą polski i rosyjski rząd w przypadku Smoleńska wykluczali.
- Nas przekonywano, że powinniśmy ufać prokuraturom polskim i rosyjskim. To porażające, że w przypadku zamachu na samolot malezyjskich linii już po 10 dniach wiadomo więcej i uczyniono więcej niż w przypadku katastrofy samolotu z polskim prezydentem przez ponad 4 lata! To pokazuje bezmiar lekceważenia i zaniechań polskiego rządu. A przecież rządy zachodnie ze względu na rozmiar interesów gospodarczych nie chcą konfliktować się z Rosją.
- Właśnie. Wierzy pan w ostrą reakcję?
- Tak, gdyż społeczeństwa zachodnie, a zwłaszcza Holendrzy, nie pozwolą swoim politykom zachować się tak, jak zachował się polski rząd. I tam politycy potrafią reagować na oczekiwanie społeczeństwa. Holandia pokazuje, co powinien i co mógł zrobić rząd Tuska. Premier Holandii Rutten powiedział, że nie spocznie, dopóki ta sprawa nie zostanie wyjaśniona. Chciałbym to cztery lata temu usłyszeć od Donalda Tuska. Słyszałem jednak, jak "świetnie pracują Rosjanie", którzy przecież "tak bardzo przeżyli tę katastrofę". Efekty znamy, jeszcze pół roku później znajdowano w Smoleńsku szczątki ofiar. Co się działo z czarnymi skrzynkami, wrakiem, miejscem katastrofy...
- A propos miejsca... Prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził po tym zamachu, że za katastrofę odpowiada kraj, w którym do niej doszło.
- I nie doczekaliśmy się ostrej reakcji polskiego rządu na te słowa. Gdyby nie to, że sprawa dotyczy tragedii, to byłoby śmieszne. Z czym mieliśmy zatem do czynienia po 10 kwietnia 2010 roku? Dlaczego Polska, w przeciwieństwie do Holandii, dała sobie narzucić rosyjską wersję i metody prowadzenia śledztwa? Czy kogoś to w ogóle obchodziło? Gdy Anodina ogłaszała swoje kłamstwa, polski premier bawił w Dolomitach na nartach. Widocznie miał inne priorytety. Ciekawe, czy premier Holandii w podobnej sytuacji też wybierze się na narty?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail