Jacek Sasin: Nikt nie mówi o dymisji. To projekcje Siemoniaka

2017-05-12 4:00

Jacek Sasin komentuje zachowanie komisji obrony narodowej. Głosowanie w sprawie kontroli NIK w MON to gra przeciwko Macierewiczowi?

"Super Express": - Sejmowa Komisja Obrony Narodowej zagłosowała za tym, by Najwyższa Izba Kontroli zajęła się sprawą ochrony informacji niejawnych w Ministerstwie Obrony Narodowej oraz zakupowi samolotów dla najważniejszych osóupaństwie. Za głosowali też posłowie PiS. To wotum nieufności wobec Antoniego Macierewicza?

Jacek Sasin: - Absolutnie nie! Posłowie PiS zagłosowali za tym, by obie sprawy zostały zbadane przez NIK, ponieważ należy rozwiać wszelkie wątpliwości. Nie mamy nic do ukrycia. Jestem przekonany, że wynik kontroli będzie korzystny dla Ministerstwa Obrony Narodowej.

- Jednak były szef MON Tomasz Siemoniak z PO mówi, że po raz pierwszy PiS uwzględnił wnioski opozycji, że to nowa jakość w komisji obrony, głosowanie przeciwko Macierewiczowi.

- Znam tę wypowiedź. To są jakieś projekcje Tomasza Siemoniaka na temat relacji w MON. W rzeczywistości nikt w PiS nie mówi ani o dymisji, ani o wotum nieufności wobec obecnego kierownictwa resortu. Po prostu uważamy, że sprawy, wokół których pojawiły się medialne spekulacje i wątpliwości, należy dogłębnie wyjaśnić.

- A może powodem tych spekulacji jest wypowiedź premier Beaty Szydło, która powiedziała, że czas limuzyn się skończył, a jak zawodnik się nie sprawdza, to się go wymienia?

- I znowu media dorabiają ideologię i robią sensację wokół oczywistej wypowiedzi pani premier. Przecież jasne jest, że gramy w jednej drużynie, że drogą polityka nie powinna być realizacja jego ambicji i prywatnych celów, ale służba społeczeństwu, i że jak ktoś się nie sprawdza, należy go wymienić. To właśnie powiedziała pani premier. Pod jej słowami podpisałbym się obiema rękami. Jednak słowa te nie odnoszą się do konkretnych osób.

- No dobrze. Mamy jednak zmianę w Pałacu Prezydenckim, gdzie Marka Magierowskiego w roli rzecznika zastąpił Krzysztof Łapiński. Poseł ten był krytyczny wobec niektórych działań MON, między innymi w sprawie Bartłomieja Misiewicza. Od dawna mówi się o sporze na linii prezydent - szef MON. Czy nominacja Łapińskiego oznacza, że głowa państwa wybija się na niezależność?

- Zacznijmy od tego, że prezydent jest niezależny od obozu rządzącego, więc na żadną niezależność nie musi się wybijać. To, że podpisuje ustawy przygotowane przez rząd PiS, wynika nie z przypisywanej mu uległości, ale faktu, że zgadza się z decyzjami obozu politycznego, z którego się wywodzi. Polacy zarówno w wyborach prezydenckich, jak i parlamentarnych głosowali za dobrą zmianą, a prezydent decyzje rządu popiera. A Krzysztof Łapiński, który ma odpowiadać za politykę medialną prezydenta, blisko współpracował z Andrzejem Dudą już w wygranej kampanii prezydenckiej, i chyba to był powód nominacji. Natomiast, owszem, prezentował czasem zdanie odrębne niż PiS, m.in. w ocenie działań MON, do czego miał prawo. Nie doszukiwałbym się jednak drugiego dna.

Czytaj: Posłanka PO o słowach Schetyny na temat uchodźców: ŻARTOWAŁ