Jacek Protasiewicz tłumaczy się: Nie byłem pijany! Niemcy byli agresywni!

2014-02-27 9:20

Jacek Protasiewicz podaje swoją wersję wydarzeń z niemieckiej granicy. To celnicy byli agresywni wobec niego, nie był pijany i wszystko nagrał telefonem.

Jacek Protasiewicz w wywiadzie dla rmf24.pl zaprezentował swoją wersję wydarzeń z wydarzeń na lotnisku:

- Młody celnik, całkiem nieprzyjemnie wyglądający, ostrzyżony krótko, na żądanie, abym okazał dokument, kiedy zobaczył paszport dyplomatyczny, musiał nie być zadowolony, że nie będzie mógł zademonstrować swojej władzy nade mną, pasażerem ze wschodniej Europy. Oddając mi ten paszport użył słowa "raus". To słowo zadziałało na mnie trochę jak płachta na byka. Ja ciągle jestem to pokolenie, które pamięta klimat powojenny i "raus" w Polsce się kojarzy z niemiecką butą, a nie z uprzejmym urzędnikiem państwowym - opowiada poseł w rozmowie z Romanem Osicą.

- Odpowiedziałem, czy ma świadomość z czym się kojarzy "raus" w Polsce, bo ono ma skojarzenia takie same jak "heil Hitler" mniej więcej. Jego to też rozjuszyło. Zaczął mnie pchać, więc ja mówię do niego, że zanim użyje siły, niech się wybierze do Auschwitz. Auschwitz, bo to jest najlepsza lekcja pokory. On mnie popychał i zabrał w miejsce, gdzie nie było kamery. Ja grzecznie postępowałem, podporządkowałem się każdemu poleceniu, które oni wydawali. Ja zacząłem ich filmować, ponieważ powiedziałem im "macie świadomość, że macie do czynienia z kimś, kto jest objęty immunitetem dyplomatycznym". Odebrali mi jeden telefon, ale nieszczęśnicy nie wiedzieli, że mam drugi. Jest nagranie, jak rozmawiam z szefem patrolu niemieckiego. Szokujące. On mnie do samochodu pakuje jak przestępcę. Ja nie stawiam oporu, grzecznie idę i pytam, czy zamierza mnie bić.

Zobacz: Skandal z Protasiewiczem: "Heil Hitler" na lotnisku. Poseł tłumaczy: Piłem wino

On mnie ściska, ja mówię, czy zamierzasz mnie bić? Dobrze, prowokacyjne pytanie, a jego odpowiedź wie pan jaka jest po angielsku? Wystarczy, że pobiliśmy Łucenkę. Ciebie nie będziemy. Ja mówię, a to świetną robotę wykonaliście. Czy pani kanclerz Merkel wie o tym, że brał pan udział w pobiciu Łucenki? Łucenko to jest jeden z liderów opozycji ukraińskiej na Majdanie. Został pobity do krwi, takie widzieliśmy kiedyś szokujące zdjęcia. Na to pozwala sobie policjant niemiecki, że w tygodniu, w którym zginęło sto osób na Majdanie, że cała Europa trzyma kciuki za tych walczących Ukraińców, on sobie pozwala na taką wypowiedź? To znaczy, że co w nim siedzi, co w tym człowieku siedzi? - mówi Protasiewicz w wywiadzie dla rmf24.pl

Poseł przyznaje także, że w samolocie do posiłku wziął wino, ale nie upił się nim.