Po tym, jak Jacek Kurski został prezesem TVP, część komentatorów, publicystów zaczęła ciskać w niego gromy. Do chóru krytyków jako pierwszy przyłączył się... jego brat, Jarosław Kurski. Najpierw zaatakował PiS. - Dziś przyszli po media publiczne, jutro będą chcieli przyjść po media prywatne. Nie pozwolimy im! W stanie wojennym generał Jaruzelski zwolnił część dziennikarzy, a ta władza chce zwolnić wszystkich. Nie godzimy się na łamanie kręgosłupów - grzmiał Jarosław Kurski. I po chwili dodał: - I pamiętajcie, nie wszyscy Kurscy są do kitu!
Mimo że bracia wyrośli w tym samym antykomunistycznym środowisku, to poszli w zupełnie inne strony. Wicenaczelny "Wyborczej" od dawna nie kryje pozytywnych emocji wobec środowiska PO, a jego brat nie ukrywa z kolei niechęci wobec gazety, w której pracuje Jarosław Kurski. Kiedy jej dziennikarze pytali jakiś czas temu Jacka Kurskiego o to, czy jest antysemitą, odpowiedział dowcipnie: "Ależ skąd. Przecież mój brat, Jarek, pracuje u was w "Wyborczej".
ZOBACZ: KOD w obronie mediów: Kaczyński gorszy od Stalina?!- RELACJA NA ŻYWO