„Super Express”: – Czy to co się dzieje wokół Iranu, to sytuacja grożąca wojną regionalną, III wojną światową, czy też są to typowe dla Bliskiego Wschodu groźne pomruki, ale wszystko się w końcu uspokoi?
Roman Polko: – Ja mam oczywiście nadzieję, że wszystko się uspokoi. Jednak rzeczywiście niepokoi emocjonalność i impulsywność prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa. Widać to na Twitterze. Ale też słyszymy o tym, że po strąceniu przez Iran amerykańskiego drona o mało nie doszło do przeprowadzenia ataku odwetowego na Iran. Nie ma sensu tego nakręcać. Szczególnie, że z Iranem można i da się rozmawiać. Nawet niedawno byłem w Stanach Zjednoczonych, gdzie brałem udział w międzynarodowej dyskusji, w której uczestniczył przedstawiciel irańskich władz. Okazało się, że można z nim spokojnie i rzeczowo, na poziomie dyplomatycznym rozmawiać. Ewentualny konflikt mógłby wywołać spory kryzys ekonomiczny, już nie mówiąc o konflikcie atomowym, który ten konflikt mógłby wywołać.
– Sądzi pan, że skutki byłyby aż tak tragiczne, jak światowy kryzys ekonomiczny i wojna nuklearna?
– Już po strąceniu tego drona ceny na świecie poszły w górę. Położenie geograficzne Iranu, surowce strategiczne, które Iran posiada, sprawiają, że wojna doprowadziłaby do poważnej destabilizacji na całym świecie. Nie wspominam już o broni, którą Iran posiada.
– Mówi pan o konflikcie nuklearnym. Czy grozi tu konflikt na szerszą skalę, czy też byłoby to ograniczone użycie broni atomowej?
– O ograniczonym użyciu trudno tutaj mówić. To doktryna rosyjska mówi o wykorzystaniu taktycznej broni jądrowej na ograniczoną skalę. Ale prawda jest taka, że jakiekolwiek użycie broni jądrowej, jeśli kiedyś do niego dojdzie, nigdy nie będzie miało charakteru ograniczonego, dojdzie do użycia tej broni na szerszą skalę.
– Strach się bać. Uważa pan, że światowi przywódcy mogą zafundować na globalną zagładę, a Iran będzie jej początkiem?
– To, co jest optymistyczne to fakt, że od zakończenia drugiej wojny światowej, poprzez okres zimnej wojny, ale też ostatnie lata, broń masowego rażenia wywoływała takie wrażenie, że bano się jej użyć. Służyła jako straszak. Powoduje ona, że normalni ludzie znajdujący się u władzy, doskonale wiedzą, jaka to broń. I gdy sytuacja dochodzi do punktu krytycznego, cofają się. Bo mają pełną świadomość, że w razie użycia tej broni, nawet początkowo ograniczonego, sytuacja może wymknąć się spod kontroli, a skutki mogą być niewyobrażalne. Mimo to, patrząc na to, co się dzieje wokół Iranu, można się niepokoić. Dobrze by było, gdyby prezydent Trump schował emocje do kieszeni i częściej słuchał się doradców.
– Co konflikt wokół Iranu oznacza dla Polski?
– Żyjemy w globalnym świecie. W tym sensie ten konflikt w nas uderza. My zawsze mieliśmy dobre relacje z Iranem. Szczerze mówiąc nikt nie chciałby ich psuć. I teraz też Polska mogłaby być rozjemcą, który ten narastający konflikt spróbuje załagodzić. Bo konflikt ten nie jest w niczyim interesie.