Krzysztof Brejza, europoseł Koalicji Obywatelskiej, przed komisją śledczą ds. Pegasusa nie szczędził ostrych słów. Oskarża służby o wykorzystywanie oprogramowania szpiegowskiego do paraliżowania działalności opozycji podczas wyborów parlamentarnych w 2019 roku. Według Brejzy, Pegasus miał być narzędziem używanym do manipulowania wyborami, co miało drastyczny wpływ na jego kampanię i życie prywatne. Choć sprawa nadal się toczy, to te oskarżenia już wzbudziły ogromne emocje. Brejza był szefem sztabu Koalicji Obywatelskiej w czasie kampanii 2019 roku, a teraz otwarcie twierdzi, że Pegasus był narzędziem, które miało go wyłączyć z politycznej gry. "To służby przeprowadziły wybory w 2019 r. – nie my, politycy" – oświadczył w trakcie przesłuchania. Jego zdaniem inwigilacja miała trwać sześć miesięcy, niemal bez przerwy, aż do wyborów. Europoseł zaznacza, że jego telefon był atakowany Pegasusem, a materiały z niego trafiały do mediów, a dokładniej do TVP.
Szok, co powiedział o Andrzeju Dudzie ten poseł KO! Podsumował go w całości...
Szok i nękanie – inwigilacja, która uderzyła w rodzinę
Brejza opowiadał o trudnych momentach, gdy zorientował się, że jest inwigilowany. Wszystko zaczęło się od wiadomości z jego telefonu, które zostały opublikowane w TVP. "To był dla mnie szok" – wspomina Brejza, mówiąc o tym, jak zmanipulowane treści zaczęły pojawiać się w mediach. W tym czasie jego rodzinie grożono uprowadzeniem dzieci, co, jak mówi, dodaje całej sprawie osobistego wymiaru.
Europoseł nie ma wątpliwości, że celem inwigilacji było nie tylko uderzenie w niego samego, ale też zastraszenie najbliższych. Według analiz Amnesty International i Citizen Lab, jego telefon został zainfekowany Pegasusem aż 40 razy. Brejza twierdzi, że był to świadomy plan, aby wyłączyć go z kampanii i osłabić jego działania polityczne.
Kto za tym stoi?
Brejza wymienił nazwiska tych, którzy jego zdaniem są odpowiedzialni za operację Pegasusa. Wskazuje na Jarosława Szmyta, dyrektora bydgoskiej delegatury CBA, oraz jego zastępczynię Zuzannę Mrozowską. Europoseł przyznaje, że sprawa nadal jest pełna niewiadomych, ale inwigilacja była dla niego elementem szerszej gry politycznej. To, co działo się w jego przypadku, było – jak twierdzi – próbą eliminacji go ze sceny politycznej. Nie ukrywa, że skutki Pegasusa były widoczne także w mediach. Politycy PiS i TVP mieli bezpośrednio korzystać z wykradzionych informacji, aby uderzać w niego publicznie. "To były konferencje Brudzińskiego, który żądał ode mnie przeprosin" – relacjonuje Brejza, wspominając liczne medialne ataki, które miały miejsce w trakcie kampanii. Presja była ogromna, a niektórzy domagali się, by zrezygnował z polityki i wycofał się z życia publicznego. Czy jego oskarżenia znajdą potwierdzenie? Komisja śledcza dopiero odpowie na te pytania, ale jedno jest pewne – sprawa Pegasusa to jeden z największych politycznych skandali ostatnich lat. Odpowiedzi wciąż brakuje, a walka o prawdę trwa.
Poniżej galeria zdjęć polityka z żoną