SLD to jednak zbyt duży kąsek, by Platforma Obywatelska mogła go capnąć bez żadnych konsekwencji. Podzielenie się z postkomunistami miejscami na listach wyborczych to jedno. Ale zwrot w lewo to druga kwestia. Koalicja Obywatelska będzie w dodatku rywalizować o wyborców przede wszystkim z partią Biedronia, a w tej rywalizacji lewicowej retoryki nie da się uniknąć.
Będzie to miało przynajmniej dwie ważne konsekwencje. Pierwsza to dyskomfort samych członków PO i jej wyborców. Ideowców w tej formacji nie zostało może zbyt wielu, ale wciąż są tam ludzie, którym bliskie są wartości konserwatywne, a przynajmniej mieszczańskie. Dla nich zwrot w lewo będzie problemem. W centrum sceny politycznej wytworzy się luka, w którą mógłby wejść PiS, gdyby Mateusz Morawiecki pozostał sobą, a nie udawał najbardziej dziarskiego PiS-owca w okolicy.
Drugim efektem zawarcia Koalicji Europejskiej będzie prawdopodobnie samodzielność PSL. Władysław Kosiniak-Kamysz bez entuzjazmu przyjął alians liberałów z postkomunistami. Wie, że jego elektorat ze swej natury jest znacznie bardziej zachowawczy i wyścigi z Wiosną Biedronia to nie jest coś, co będzie go podniecać. PSL właśnie przestaje być satelitą Grzegorza Schetyny i wraca do swej dawnej pozycji partii obrotowej, która może dogadać się z każdym. A po następnych wyborach parlamentarnych tym „każdym” będzie raczej PiS niż KO.