To zresztą całkiem prawdopodobne. W piątek byłem z synem u fryzjera. Wszystkie panie, które formowały tam sobie pukle, były wzburzone i zniesmaczone zachowaniem posłanki PiS. I żeby było jasne: to był zakład fryzjerski, a nie atelier stylizacji włosów. Nie było tam działaczek KOD ani Krystyny Jandy. Byłe zwykłe kobiety zażenowane tym, co się wydarzyło. Banaś, reforma sądownictwa, wieżowce na Srebrnej – te wszystkie zawiłe sprawy nie nadawały się na amunicję do ostrzeliwania PiS. Palec Lichockiej poprzez swą wyrazistość może stać się „ośmiorniczkami” PiS.
Ale najsmutniejsze w tej sprawie jest co innego. Reakcja zwolenników PiS. Część złapała się za głowy. Ale ci zagorzali zastosowali argument z czasów socjalistycznej propagandy, która usprawiedliwiała komunistyczne wybryki refrenem: a w Ameryce biją Murzynów. Zgodnie z tą zasadą pojawiły się w sieci niezliczone zdjęcia „fuckujących” Michników, Balcerowiczów czy sędziów. Pojawiły się też wywody, że Lichocka posłużyła się jedynym językiem, który „radykalna opozycja” rozumie. No i że opozycja krzyczała wulgarnie na prezydenta, stworzyła przemysł pogardy i w ogóle robi bardzo wiele okropnych rzeczy, które czynią palec Lichockiej nieistotnym.
To słabe tłumaczenia. Wulgarny i arogancki gest pozostaje takim niezależnie od przewin innych. Zamiast pokazywać, że „w Ameryce biją Murzynów”, lepiej trzymać standardy, którymi PiS tak się szczyci. Jednoznacznie pokazać: w naszych szeregach nie ma miejsca na grubiaństwo.