Igor Zalewski

i

Autor: Piotr Grzybowski/SUPER EXPRESS Igor Zalewski

Felieton z cyklu "Seta do śniadania"

Igor Zalewski jest mocno poruszony tragedią w Seulu. Sam odczuł, czym jest ludzki żywioł

2022-10-31 5:10

W najnowszym felietonie dla „Super Expressu” publicysta Igor Zalewski poruszył tema tragedii, do której doszło w koreańskiej stolicy podczas zabaw z okazji Halloween. Okazuje się, że sam kiedyś doznał strasznego ścisku, który mógł zakończyć się tragicznie.

Być zadeptanym przez tłum to straszliwa śmierć. Kiedy czytam o tragedii w Seulu ciarki wędrują mi po całym ciele. Nie to, że jestem jakiś bardzo empatyczny. Każdego dnia dzieją się na świecie straszne rzeczy, które jednak nieszczególnie mnie poruszają. Ale cierpienie tych ludzi na seulskiej uliczce jest dla mnie wręcz namacalne. Dlaczego? Bo sam kiedyś byłem w podobnej sytuacji.

Był rok 1990. Miałem dwadzieścia lat. Lech Wałęsa właśnie wygrał wybory prezydenckie, a ja pojechałem do kolegi, który studiował filologię rosyjską w Mińsku. Związek Radziecki jeszcze istniał. Chwiał się, zdychał, ale jeszcze był.

Wracałem do Polski pociągiem. Komunizm to był taki ustrój, którego głównym, jeśli nie jedynym celem było upokarzanie ludzi i utrudnianie im życia. Nawet kiedy system był już kompletnie niewydolny, z tym radził sobie doskonale. I tak było na dworcu w Brześciu. Pociąg stał sobie na peronie, ale nie wpuszczano doń pasażerów. Czekaliśmy na zewnątrz dworca, do którego drzwi były zamknięte. W końcu zebrał się spory tłum, jakieś kilkaset osób, może tysiąc, wielu z tobołami, bo właśnie startował przygraniczny handel.

W końcu otworzono drzwi. Tłum ruszył, by walczyć o miejsce w wagonach. Wąskie przejście natychmiast się zaczopowało. Zaczęła się kotłowanina. Ci z tyłu napierali, więc nagle poczuliśmy się jak sardynki w puszce. Jakieś dzieci zaczęły płakać. Koszmarny, nieludzki ścisk.

Wtem człowiek przede mną stracił równowagę i upadł. Prosto na moje stopy. Nie byłem w stanie ich uwolnić, a ci z tyłu wciąż napierali. Nikt nad tym nie panował, to był żywioł. Jacyś mundurowi przyglądali się temu, nawet z pewnym rozbawieniem, ale nic nie robili. Choć zaparłem się z całej siły, nie byłem w stanie utrzymać się na nogach, które przygniatał leżący na nich nieszczęśnik. Nagle potworny strach złapał mnie za gardło, bo zobaczyłem, co się zaraz stanie: upadnę, a ci ludzie z tyłu mnie zadepczą.

Nabrałem powietrza w płuca i za całej siły, rozpaczliwie wrzasnąłem: STAAAAĆ!!! Tłum się zawahał, napór odrobinę zelżał. Krzyknąłem raz jeszcze i był to bez wątpienia najgłośniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek z siebie wydałem. Ludzie stanęli. A nawet chyba troszkę się cofnęli. Czym prędzej pomogłem wstać człowiekowi leżącemu u moich stóp. Przerażony, spocony, jakoś przedarłem się do pociągu.

Od tej pory unikam tłumów.

Igor Zalewski

Listen to "Czy warto zaplanować własny pogrzeb? Jak oswoić się z myślą o śmierci? Nie ma głupich pytań" on Spreaker.