Dzisiaj w "SE" opisujemy dramatyczną historię Doroty Zielińskiej cierpiącej na stwardnienie rozsiane, której szpital odmówił leczenia, bo urzędnicy NFZ uznali, że terapia jest zbyt kosztowna. Ta młoda kobieta się nie poddała i poszła do sądu, który pouczył urzędników: "Życie i zdrowie człowieka stanowi dobro szczególnie cenne" i nakazał leczyć kobietę. Ona wygrała, ale wielu innych, którym urzędnicy NFZ odmówili finansowania nowoczesnych terapii, przegrało.
Mieszkańcy Sparty zrzucali z góry Tajget chorujące niemowlęta i te o widocznych wadach. Tak dążyli do stworzenia silnego, zdrowego społeczeństwa, w którym nie ma potrzeby opieki nad chorymi, bezwartościowymi osobnikami.
Nieco inaczej rozwiązywali "ten" problem naziści. W latach 1939-1944 w ramach programu Aktion T4 niepełnosprawnych psychicznie i fizycznie wysyłali do komór gazowych lub traktowali barbiturianem. Stworzyli nawet plakat, na którym widnieje przykuty do krzesła chory i napis: "60 tys. marek kosztuje utrzymanie osoby chorej psychicznie podczas całego jej życia. Towarzyszu! To są także Twoje pieniądze....". Czy ja wysnuwam jakieś analogie!? Skądże, przecież jesteśmy nowoczesnym, cywilizowanym państwem. Choć nietrudno mi sobie wyobrazić plakat - na zdjęciu wychudzona, łysa pacjentka stojąca w gigantycznej kolejce w Centrum Onkologii i napis "Obywatelu! Terapia celowana chorej na raka piersi kosztuje nawet 180 tys. zł rocznie. To są także Twoje pieniądze". A pod tym podpis prezesa NFZ.